Jak
na względnie krótką trasę, to wybór bootlegów jest dosyć
przyzwoity. Pierwsze dwa koncerty (Poznań 20.10.2011 r. i Kraków
21.10.2011 r.) nagrywałem sam i jak dotąd nie słyszałem żadnych
innych rejestracji tych występów. Jakość tych bootlegów jest
średnia, sprzęt był nowy, a ja cały czas eksperymentowałem z
ustawieniami i wyszło jak wyszło. Inna sprawa, że miałem swoje 5
minut fejmu kiedy udostępniłem te nagrania na Demonoid, w końcu to
były pierwsze solowe występy Stefana w ogóle i sporo osób czekało
na te bootlegi jak dzieci na Wigilię. Jako, że nie ma żadnych
substytutów, to nieskromnie polecam moje nagrania jako jedyną
pamiątkę scenicznego debiutu Stefana solo na małej i dużej
scenie. Jeżeli ktoś posiada alternatywne bootlegi, to proszę o
kontakt.
Niemcy nie dali ciała. Z czterech koncertów
jakie SW zagrał u nich w 2011 r, posiadam trzy bootlegi z dwóch
koncertów (Monachium 23.10.2011 r. i Hamburg 28.11.2011 r., z czego
Monachium nagrały dwie osoby). Każde z tych nagrań ma swoje wady i
zalety, ale generalnie są miłe dla ucha.
Równie dobra
jest rejestracja z koncertu w Londynie (31.10.2011 r.). Jest to
ostatni koncert zagrany w oryginalnym składzie solo bandu (z Azizem
Ibrahimem) więc warto go mieć.
Następne dwa bootlegi również
są swego rodzaju rarytasami, bo to jedyne nagrania z
Amerykańsko/Kanadyjskiej części trasy jakie posiadam (i być może
jedyne dostępne w szerszym obiegu). W skrócie, to jedyne bootlegi,
na których możemy usłyszeć Johna Wesleya. Każdy gitarzysta,
który był członkiem zespołu Stefana miał trochę inne podejście
do tych samych utworów i fajnie jest porównać, to jak te kawałki
się ze względu na to zmieniały. Wes, tak jak pisałem już
wcześniej, doskonale dawał radę. Do słuchania mamy Boston
(13.11.2011 r.) i Montreal (15.11.2011 r.). Oba bootlegi są bardzo
przyzwoitej jakości. Wiem, że te opisy wyglądają tak samo, ale
taka była ta trasa. Na tym etapie zmian w setliście nie było,
zachowanie Wilsona było praktycznie identyczne każdego wieczora, a
jakość bootlegów wyjątkowo równa.
Rok 2012 przynosi
pewne zmiany. Po pierwsze, mamy tu pierwszą transmisję radiową z
koncertu SW. I to nie jakieś fragmenty, ale całość (ok, brakuje
akustycznych kawałków PT). Radiowym rodzynkiem jest występ z
Santiago (18.04.2012 r.). Niestety mimo że była to profesjonalna
transmisja, to samo nagranie brzmi trochę mniej pro. Jest
przesterowane, momentami ostro trzeszczy, przypomina trochę tego
typu nagrania z lat 90tych. Nie ma jednak co marudzić, bo to jedyny
broadcast z całej trasy i do czasu wydania dvd „Get All You
Deserve”, to było jedyne pełne profesjonalne nagranie z solo
koncertów, nie wspominając o obecności nowego kawałka (Luminol).
Pozostały jeszcze dwa bootlegi, Tilburg (2.05.2012 r.) oraz drugi
Londyn (15.05.2012 r.).
Zwłaszcza ten drugi wart jest uwagi, bo
zawiera wykonanie utworu „Insurgentes”. Niektóre kawałki trochę
się pozmieniały, nie tylko ze względu na kolejną zmianę na
miejscu gitarzysty (Niko Tsonev), ale też ze względu na
zdecydowanie śmielsze działania zespołu. Np. panowie zorientowali
się, że solo Beggsa w „No Part Of Me” jest trudne do
odtworzenia na żywo tak żeby ktokolwiek coś z tego usłyszał. Adam
Holzman dołożył więc w tym miejscu solo na moogu. Pojawiło się
jeszcze kilka naprawdę drobnych zmian, ale był one ograniczone ze
względu na to, że każdy utwór był idealnie dopasowany do
projekcji (co zawsze uważałem za koszmarnie ograniczające).
I
to tyle. Na jesieni 2012 r. otrzymaliśmy z tej trasy oficjalne dvd.
Zawsze uważałem, że Stevena Wilsona lepiej się słucha niż
ogląda (może z wyjątkiem „Anesthetize”, które jest doskonałe
pod każdym względem). Niestety, najbardziej odczułem to oglądając
„Get All You Deserve”. O ile muzyka jest świetna, to oglądanie
Stefana machającego rękami jak pajac i czarującego dłońmi jak
Harry Potter, nie stanowi dla mnie źródła przyjemności, raczej
zażenowania. Z Wilsona zrobił się taki Piotr Rogucki angielskiego
prog-rocka, niektórym to się pewnie podoba, ale ja wolałem kiedy
miał łapy przyklejone do gitary i nie mógł sobie
folgować. Szczytem było czołganie się po ziemi w trakcie
„Index” w 2013 r., ale do tego dojdziemy przy okazji TEJ trasy
(niecierpliwym polecam wideo Index z Lorelay z 2013 r.).
Tak
czy inaczej, po przeczytaniu serii tekstów o „Grace For Drowning
Tour” (An Evening With Steven Wilson), powinniście wiedzieć już
całkiem sporo o tym jak to wyglądało i jakie pamiątki z tego
zostały.
To była ciekawa trasa. Najkrótsza w Stefana
solowej karierze, ale w tym czasie zdążył dwukrotnie zmienić
gitarzystę, dorzucić Amerykę południową i niespodziewany drugi
europejski leg.
Zagrał niewiele ponad 40 koncertów (obecnie
kończy trasę, która zawiera ponad 150 dat), ale to fantastyczne
koncerty. Jeżeli chodzi o solowe wyczyny Wilsona, to czeka nas teraz
trasa Raven, ale to już w przyszłym roku. Na ten rok zaplanowałem
jeszcze kilka tekstów, ale na razie chichosza.
Jak
wypadła reszta trasy? Europejskie odnóże nie odznaczyło się
żadną zmianą w żelaźnie przećwiczonej setliście. W zasadzie
można założyć, że każdy z tych koncertów był identyczny, ale
nie można mieć o to do Stefana pretensji, to była premierowa trasa
solo i raczej każdy chciał zobaczyć to samo, bo widział to po raz
pierwszy.
Z tego co mi wiadomo, to każdy koncert był
rejestrowany. Po europejskim objeździe pojawiło się na
soundcloudzie Bosego kilka nagrań z Londynu: Sectarian, No Part of
Me, Index i Deform to Form A Star. Londyn (31.10.2011) był ostatnim
przystankiem w Europie, na 8-mego listopada zespół był już
zaklepany na rozpoczęcie amerykańskiego odnóża na Florydzie.
Niestety stała się rzecz dosyć niespodziewana. Trudno powiedzieć
kiedy dokładnie, ale prawdopodobnie jeszcze w trakcie objazdu po
Europie dotarła do solo bandu informacja, że Aziz nie dostanie wizy
do USA.
Powody nie był tak oczywiste jak się wydaje. Aziz
urodził się w Wielkiej Brytanii i nie było praktycznie żadnego
powodu, aby nie dać mu wizy, zwłaszcza w momencie kiedy wiadomo
było, że przyjeżdża tam jako muzyk, który ma zakontraktowane
koncerty. Dodam jeszcze, że Aziz nie jest pierwszym z brzegu
gitarzystą, odbywał już trasy z takimi zespołami jak Simply Red,
czy The Stone Roses. Przykrym finałem całej sprawy było to, że
Ibrahim otrzymał w końcu wizę, ale było to w momencie kiedy trasa
właśnie startowała (o czym opowiadał swego czasu jego przyjaciel,
Steve Hogarth z Marillion). Przepadek? Tym samym, Aziz został
wyeliminowany (jak się okazało, na stałe) z pozycji gitarzysty w
solo bandzie Stevena Wilsona. Kto zatem przybył na ratunek?
W
tamtym czasie opcja była tylko jedna i na szczęście Stefan z niej
skorzystał. Oczywiście zgłosił się do Johna „Wesa” Wesleya,
który mimo tego, że był zajęty nagrywaniem nowej płyty
(Disconnect), zgodził się. A czasu na opanowanie
monstrualnego materiału miał niewiele. Tak sytuację opisał Wes
kiedy wrócił do domu pod koniec listopada:
A couple of
weeks ago, I received word that Aziz Ibrahim, the touring guitarist
in the Steve Wilson solo band, had an issue with a work visa right
before the start of the planned North American tour. I was then asked
to step in for the Grace for Drowning North American tour. After some
serious work learning an almost two hour set, I did the first show in
Orlando, then hit Baltimore, had stunning gigs in NYC, Philly, Boston
at the Berklee Performing Arts Center, Montreal, Toronto, and the big
finale in Chicago at the Legendary Park West. The band was a simply
stunning array of musicians — Marco Minneman (drums), Nick Beggs
(bass), Theo Travis (saxophone & flute) and Adam Holzman
(keyboard) — it was an incredible set of shows.
Z tego
co pamiętam, Wes miał niewiele ponad tydzień na nauczenie się
wszystkiego i raptem jedną próbę z całym zespołem. Niewielu
gitarzystów by się czegoś takiego podjęło, ale Wes dał radę.
Wszystkie zaplanowane koncerty w USA i w Kanadzie odbyły się bez
przeszkód. Setlista nie uległa zmianie, ale to raczej oczywiste.
Jeszcze przed amerykańskim odnóżem, kiedy Stefan wyjaśniał na fb
sytuację z odejściem Aziza i dołączeniem Wesa, zawarł również
ciekawą informację.
now we can look into the
possibility of touring again early next year in order to play
some of the places we missed out this time around. On a less positive
note, some of you may have heard that the guitar player in the band,
Aziz Ibrahim, was refused a work visa to tour the US, but the good
news is that my old buddy John Wesley has agreed to step in to cover
for Aziz during the forthcoming USA and Canada shows.
Przed
Poznaniem, Stefan absolutnie nie wychylał się z planami występów
solo poza koncert w Chicago, który kończył trasę po USA i
Kanadzie, ale już po Europie miał parcie, aby ciągnąć wóz
dalej. Kiedy jednak wrócił do domu pod koniec listopada i
podliczył hajs w portfelu, to okazało się, że piszczy tam biedą
i nie ma jak opłacić kolejnych występów. Na tym etapie SW
dopłacał do tego by móc grać solo koncerty. Obecnie na tym
zarabia (lub jak twierdzi, wychodzi na zero, bo ciągle ładuje w
swoje koncerty więcej kasy żeby były większe, głośniejsze,
itd.), ale wtedy sytuacja przypominała tę, w której znalazło się
Porcupine Tree w 2000 roku kiedy chcieli pojechać w trasę jako
support Dream Theater (niezależnie od tego co się sądzi o DT, to
propozycja była dosyć lukratywna), ale nie było ich stać. SW
skompilował wtedy Recordings, dzięki sprzedaży którego udało się
zebrać odpowiednią ilość kasy, a sama płyta do dziś jest
zdaniem fanów jednym z najwybitniejszych dzieł PT. Takie patenty
nie rdzewieją, zatem Stefan zrobił dokładnie to samo i zdecydował
się wydać obszerne fragmenty koncertu w Londynie na płycie CD
zatytułowanej Catalogue. Preserve. Amass. Oprócz dostępnych już
wcześniej Index, Deform To Form A Star, No Part Of Me i Secatrian,
Wilson dorzucił No Twilight…, Veneno Para Las Hadas i całego
Raidera II. Całość (70 minut muzyki) została opatrzona ładną
okładką, a wydawnictwo było limitowane do 3.000 sztuk. Sprzedaż
rozpoczęła się w marcu 2012 r., oczywiście wszystkie kopie szybko
się rozeszły, co tez napełniło Bosemu świnkę skarbonkę
podpisaną „2012 solo tour”. Brawo, Stefan.
W kwietniu, z
okazji Record Store Day, sprzedano jeszcze 2.000 wytłoczonych na tę
okazję winyli Catalogue. Preserve. Amass. One też zniknęły z
prędkością światła.
Wilson musiał wiedzieć, że zbiórka
wypali, bo kolejne daty koncertów zostały zaplanowane już na
kwiecień. Trzecie odnóże miało miejsce ponownie w Ameryce, ale
nie tylko w USA. Setlsita nie uległa zasadniczo zmianie, pojawił
się jednak jeden nowy solowy numer – Luminol (przez jakiś czas
uznawany za Luminal, dopóki SW nie przeliterował tytułu w
wywiadzie). Zmiana nastąpiła tez znowu na miejscu gitarzysty. Tym
razem za wiosło chwycił Niko Tsonev, doskonały muzyk z Bułgarii.
Niestety wraz z koncertem w Hollywood, setlista zaczęła się
kurczyć. Padło na mój ulubiony solowy kawałek Wilsona – Veneno
Para Las Hadas. Najwyraźniej Amerykanie zbyt szeroko ziewali na
wolniejszych kawałkach i coś trzeba było obciąć.
12-tego
kwietnia, zespół zajechał do Meksyku (pierwszy raz Stefana w tych
rejonach) i zagrał mini koncert w En Plaza Condesa.
01.
Even Less
02. Deform To Form A Star
03. Postcard
04.
No Twilight Within The Courts Of The Sun
Następnego
dnia, zagrano już prawdziwy, pełny set w Teatro Metropolitan. Z
okazji tego, że występ był filmowany z myślą o wydaniu dvd (pod
tytułem Get All You Deserve we wrześniu 2012 r.), powróciło
Veneno Para Las Hadas. Kolejne koncerty były pod względu setu dosyć
dziwaczne. Pamiętam, że kiedy pierwszy raz zobaczyłem listę z
Wenezueli (15tego kwietnia), to byłem trochę zmieszany.
Ponownie
wypadło Venono, natomiast publiczność otrzymała po Get All You
Deserve bis niespodziankę… w postaci dwóch utworów Porcupine
Tree. Zagranych przez Stefana solo solo, na akustyku, był to Even
Less i Trains.
Po tym jak Wilson odgrażał się co do repertuaru w
2011 r., było to dosyć zaskakujące, ale ostatecznie zrozumiałe.
Fani z tamtych rejonów nigdy nie mieli okazji zobaczyć Porcupine
Tree przez całe 17 lat jakie ten zespół spędził w trasie. Bosy
był zobligowany żeby dać tym ludziom chociaż cząstkę
Jeżodrzewia. Koncert w Santiago, Chile (17-tego kwietnia)
prezentował się tak samo, zaś następny (18-tego kwietnia),
również w Santiago, zawierał dwie zmiany. Zamiast Even Less, na
bis SW zagrał Lazarusa, a w głównym secie Veneno Para Las Hadas
wymieniło Like Dust I Have Cleared From My Eye. Od tamtej pory,
Veneno nie powróciło już na koncertach SW. Drugi koncert w Chile
był transmitowany wtedy w lokalnym radiu, to pierwszy taki przypadek
na trasie solowej Stefana. Pozostały koncerty w Argentynie i
Brazylii wyglądało tak samo.
Występem, który odbył się
25-tego kwietnia w Szwecji Wilson oficjalnie rozpoczął czwarty leg
pierwszej solowej trasy triumfalnie powracając do Europy. Set
nie uległ żadnym zmianom, z wyjątkiem tego, że ekstra bis z
utworami PT się ulotnił.
Trzeba było czekać do koncertu w
Paryżu (4tego maja) aby objawiła się jedyna na tej trasie, w miarę
spontaniczna zmiana (nie licząc mikro setu PT). Like Dust I Heave
Cleared From My Eye wypadło, a w jego miejsce pojawiło się
znienacka Insurgentes.
Planowo zmiana miała być jednorazowa (z
jakiegoś powodu), ale wyszło tak dobrze, że Wislon postanowił
grać ten utwór dalej. Like Dust I Heave Cleared From My Eye
powróciło jeszcze tylko podczas występów we Włoszech i jak dotąd
nie powróciło. Ostatni koncert całej trasy promującej Grace for
Drowning odbył się w Londynie, w Shepard’s Bush Empire (w tym
samym miejscu gdzie w 2011 r. nagrano Catalogue. Preserve, Amass i gdzie
w 2001 roku Porcupine Tree nagrali nigdy nie wydany koncert, o którym
pisałem w pierwszym wpisie tego bloga). Setlista składała się ze
standardowego zestawu 13-tu utworów. W stosunku do początku w
Poznaniu, wyleciało Veneno Para Las Hadas (poniekąd zastąpione
przez Luminol) oraz Like Dust I Heave Cleared From My Eye (zastąpione
przez Insurgentes). Tak tez zakończyła się pierwsza solowa trasa
Stevena Wilsona, trasa która miała trwać tylko dwa miesiące,
która miała być tylko na chwilę pomiędzy jednym, a drugim
turnusem Porcupine Tree, a której kontynuacje ciągną się
ostatecznie niemal nieprzerwanie po dziś dzień. Mimo skromnego (w
porównaniu do kolejnych tras) repertuaru, była to moim zdaniem
najciekawsza solowa trasa Stefana. Między październikiem 2011, a majem 2012, Steven Wilson zagrał 18 utworów:
6 utworów z "Insurgentes" 8 utworów z "Grace for Drowning" 1 utwór z "The Raven That Refused To Sing (and other stories)" 3 utwory Porcupine Tree (Lazarus, Trains oraz Even Less)
W następnej części będzie o bootlegach z tej trasy, trochę ich było!