Pierwsze
dwa miesiące 2001 r. zespół miał wolne. Wilson
kończył prawdopodobnie w tamtym czasie miksować "Arcadia Son"
IEM. Również w styczniu 2001 r. oficjalnie zakończyły się nagrania "Returning Jesus" no-man, pozostało tylko ustalić tracklistę,
co okazało się dosyć problematyczne (co nie zmienia faktu, że
płyta zdążyła ukazać się w marcu). Warto również wspomnieć o
tym, że na 2001 r. planowano wstępnie premierę pierwszego EP
Blackfield, ale współpraca Stefana z Avivem okazała się być na
tyle udana, że duet wstrzymał się z wydaniem mini-albumu i nagrał
całą płytę (pt. Blackfield), która wyszła w 2004 r. Czy
powstawały już w tym czasie nowe utwory Porcupine Tree? Na pewno w tamtym roku
powstał utwór Vapour Trail Lullaby, który był pisany wstępnie z
myślą o Jeżodrzewiu, a ostatecznie został podzielony na dwie
części, z których pierwsza trafiła na debiut Blackfield (jako
Lullaby), a druga na pierwsze solo Wilsona "Insurgentes" (jako Twilight
Coda). Skrócone demo oryginału (6:25) zostało potem wrzucone przez
Stefana na Myspace koło 2006 r. Pełniejsza (ale wciąż skrócona)
wersja (9:18)
została dołączona w 2010 r. do dvd z filmem Insurgentes. Pełne
demo miało ponoć w okolicach 14-tu minut.
Właściwa trasa Lighbulb Sun rozpoczęła się w Walentynki w Bristolu. Porcupine Tree zagrali:
01. Lightbulb Sun
02. Shesmovedon
03. Up The Downstair
04. Don’t Hate Me
05. Even Less
06. Slave Called Shiver
07. Russia On Ice
Właściwa trasa Lighbulb Sun rozpoczęła się w Walentynki w Bristolu. Porcupine Tree zagrali:
01. Lightbulb Sun
02. Shesmovedon
03. Up The Downstair
04. Don’t Hate Me
05. Even Less
06. Slave Called Shiver
07. Russia On Ice
08. Pure Narcotic
09. Where We Would Be
10. Last Chance To Evacuate
Planet Earth Before It Is Recycled
11. Four Chords That Made A
Million
12. Hatesong
13. Waiting (Phase One)
14. Tinto Brass
15. Sleep Of No Dreaming
15. Sleep Of No Dreaming
16.
Signify
Setlista stanowiła jedną z wariacji repertuaru ubiegłorocznego i nie było pod tym względem żadnych niespodzianek. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że np. Waiting pojawiło się w tym roku prawdopodobnie tylko na trzech koncertach, Don’t Hate Me na sześciu, a 4 Chords na siedmiu. Te liczby mogą być inne, ale wytłumaczę to za chwilę. W trakcie Waiting, Wilson miał jakiś problem z gitarą lub efektami, w efekcie czego Chris przez pierwszą minutę grał kawałek solo ;) Stefan nazwał to „12” megamix”. Bosy oczywiście prezentował się w tamtym czasie w lennonkach i ciuchach o dwa rozmiary za małych. Zestaw z dnia następnego (15 lutego) w Leeds nie zmienił aż nadto w kwestii piosenek, ale PT przetasowali setlistę tak aby rozpoczynała się od sprawdzonego w tej roli duetu Even Less / Slave Called Shiver i tak już zostało.
Niestety luki w informacjach dotyczących pozostałych koncertów, które odbyły się w lutym nie pozwalają mi stwierdzić, że ta setlista faktycznie utrzymała się w tym czasie w niewzruszonej formie (stąd niepewność co do ilości wykonań Waiting i reszty), czy nie. Skłaniam się jednak ku temu pierwszemu, bo najbliższy występ z potwierdzoną setlistą (14-ty marca, Amsterdam) jest bardzo podobny, tylko krótszy o dwa kawałki. To był ostatni do dziś raz kiedy zagrano Four Chords That Made A Million. Po lutowej części turnusu, Don’t Hate Me nie wróciło już w tej inkarnacji Porcupine Tree. Na kolejnym koncercie, zespół zaszalał i wstawił na pierwszy bis Voyage 34 (Phase 1), natomiast Sleep Of No Dreaming powędrowało do góry, a 4 Chords wypadło bezpowrotnie. Tak samo zagrali też noc później w Zoetemeer. 18-tego marca, Porcupine Tree przyjechali do Niemiec i koncertem w Kolonii rozpoczęli małą (dwukoncertową) „trasę” po tym kraju. Do Szwecji, PT przyjechali już z zestawem 13 piosenek, więc repertuar kurczył się coraz bardziej i trudno powiedzieć dlaczego (może poza faktem, że Voyage 34 jest dłuższy, ale bez przesady).
Setlista stanowiła jedną z wariacji repertuaru ubiegłorocznego i nie było pod tym względem żadnych niespodzianek. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że np. Waiting pojawiło się w tym roku prawdopodobnie tylko na trzech koncertach, Don’t Hate Me na sześciu, a 4 Chords na siedmiu. Te liczby mogą być inne, ale wytłumaczę to za chwilę. W trakcie Waiting, Wilson miał jakiś problem z gitarą lub efektami, w efekcie czego Chris przez pierwszą minutę grał kawałek solo ;) Stefan nazwał to „12” megamix”. Bosy oczywiście prezentował się w tamtym czasie w lennonkach i ciuchach o dwa rozmiary za małych. Zestaw z dnia następnego (15 lutego) w Leeds nie zmienił aż nadto w kwestii piosenek, ale PT przetasowali setlistę tak aby rozpoczynała się od sprawdzonego w tej roli duetu Even Less / Slave Called Shiver i tak już zostało.
Niestety luki w informacjach dotyczących pozostałych koncertów, które odbyły się w lutym nie pozwalają mi stwierdzić, że ta setlista faktycznie utrzymała się w tym czasie w niewzruszonej formie (stąd niepewność co do ilości wykonań Waiting i reszty), czy nie. Skłaniam się jednak ku temu pierwszemu, bo najbliższy występ z potwierdzoną setlistą (14-ty marca, Amsterdam) jest bardzo podobny, tylko krótszy o dwa kawałki. To był ostatni do dziś raz kiedy zagrano Four Chords That Made A Million. Po lutowej części turnusu, Don’t Hate Me nie wróciło już w tej inkarnacji Porcupine Tree. Na kolejnym koncercie, zespół zaszalał i wstawił na pierwszy bis Voyage 34 (Phase 1), natomiast Sleep Of No Dreaming powędrowało do góry, a 4 Chords wypadło bezpowrotnie. Tak samo zagrali też noc później w Zoetemeer. 18-tego marca, Porcupine Tree przyjechali do Niemiec i koncertem w Kolonii rozpoczęli małą (dwukoncertową) „trasę” po tym kraju. Do Szwecji, PT przyjechali już z zestawem 13 piosenek, więc repertuar kurczył się coraz bardziej i trudno powiedzieć dlaczego (może poza faktem, że Voyage 34 jest dłuższy, ale bez przesady).
Dopiero
kiedy Jeżodrzewie wrócili do Niemiec, to „zaszaleli” dodając
na bis Radioactive Toy, kawałek który od 1999 r. wrócił tylko
podczas krótkiego
pobytu zespołu w Izraelu.
Na
razie był to jednorazowy wybryk, chociaż od tego momentu znowu
zaczynają pojawiać się dziury w informacjach (co jest zaskakujące,
w porównaniu do całkiem kompletnej kolekcji setlist z lat 90-tych).
Wiadomo, że 2-go
kwietnia w Lipsku swój debiut w 2001 r. zaliczyło
Stop Swimming. Wg. moich
notatek, Radioactive Toy powróciło 30-tego marca w Karlsruhe i
zastąpiło Signify w roli ostatniego bisu (więc set nadal był
wyjątkowo krótki). Następnego
dnia w Aschaffenburgu pojawił się oba utwory. Niestety repertuaru
wszystkich koncertów do końca trasy po Niemczech możemy się
jedynie domyślać. Następnym przystankiem była Polska, więc tutaj
jest znacznie lepiej. Trasę po kraju „najlepszych fanów na
świecie”, zespół rozpoczął koncertem w poznańskim CK Zamku.
Setlista wyglądała tak:
01. Even Less
02. Slave Called Shiver
03. Shesmovedon
01. Even Less
02. Slave Called Shiver
03. Shesmovedon
04. Up The Downstair
05. Lightbulb Sun
06. Last Chance To Evacuate Planet Earth Before It Is Recycled
07. Russia On Ice
08. Pure Narcotic
09. Where We Would Be
05. Lightbulb Sun
06. Last Chance To Evacuate Planet Earth Before It Is Recycled
07. Russia On Ice
08. Pure Narcotic
09. Where We Would Be
10. Hatesong
11. Tinto Brass
12. Voyage 34 (Phase I)
13. Signify
14.
Radioactive Toy
Ponoć ten ostatni utwór nie widniał na wydrukowanej setliście. Z tej mini trasy po Polsce słyszałem wiele legend, między innymi o fankach Chrisa, które przynosiły na koncerty bannery „we love Chris” i krzyczały jego imię przez cały występ. Trzeba przyznać, że Chris miał u nas iście królewskie pożegnanie (o czym oczywiście nikt jeszcze wtedy nie wiedział).
Kolejny koncert odbył się 5-tego kwietnia w warszawskiej Proximie. Setlista pozostała w większej części bez zmian, ale zadziało się w bisach. Warszawiacy nie usłyszeli na zakończenie Radioactive Toy, natomiast na pierwszy bis zespół podarował im pierwsze od kilku wykonań z końcówki 2000 r. (które były pierwsze od 93 r.) Fadeaway. Grubo. Z tego co wiem, Stefan zgodził się zagrać ten utwór (w aranżacji na gitarę akustyczną i klawisze) na specjalną prośbę organizatora Piotra Kosińskiego. Mój znajomy zrobił wtedy z Wilsonem wywiad (a raczej robił za tłumacza). Zespół pozostał w Warszawie, ponieważ następnego dnia miał wystąpić w studiu im. Agnieszki Osieckiej, czyli w Trójce. Piotr Kaczkowski wspominał, że dużo trzeba było się nastarać i przez wiele formalności przebrnąć, aby ten koncert mógł się odbyć. Wydarzenie to przeszło do historii, a przez fanów PT na świecie znane jest pod hasłem „Warszawa” - czyli płyty z tym występem, która została wydana 3 lata później. Setlista prezentowała się w ten sposób:
01.Even Less
02. Slave Called Shiver
03. Shesmovedon
04. Last Chance To Evacuate Planet Earth Before It Is Recycled
05. Russia On Ice
06. Where We Would Be
07. Hatesong
08. Stop Swimming
09. Tino Brass
10. Voyage 34 (Phase I)
11. Signify
12. Lightbulb Sun
Jak pewnie zauważyliście, tracklista „Warszawy” jest trochę inna. Lightbulb Sun, które w rzeczywistości było ostatnim bisem, zostało na płycie wciśnięte między Last Chance, a Russia On Ice, bo tak bardziej Stefanowi pasowało. Tinto Brass wyleciało całkowicie, bo Wilsonowi zależało żeby upchnąć wszystko na jednej płycie (i jednocześnie nie mieć problemów jak przy „Coma Divine”, o których pisałem przy okazji Signify Tour). Utwór udostępniono potem za darmo na stronie zespołu. Powycinano również wszystko co Stefan mówił do publiczności z wyjątkiem introdukcji do Stop Swimming (która przeszła do historii jako definicja tego czym jest Steven Wilson ;)). Szkoda, bo było tam sporo śmieszków, ale rozumiem, że Bosy walczył o cenne miejsce na kompakcie. Koncert był oczywiście transmitowany na żywo, a przynajmniej jego lwia cześć. Słuchacze mogli uczestniczyć w tym wydarzeniu mniej więcej do końca Stop Swimming, albo Tinto Brass. Teoretycznie SW sygnalizuje, że zeszli z anteny po Tinto, ale bootlegi mówią czasami, coś innego. Mniejsza z tym. Pozostałe (a przynajmniej kilka z nich) utwory były odtworzone potem w audycjach Piotra Kosińskiego i Piotra Kaczkowskiego.
Na tamtym etapie, plany wydania tego koncertu nie był jeszcze jasne, ale wrócę do tego. Nagranie z transmisji zaczęło jednak szybko krążyć wśród fanów, aż w końcu (w jakiś sposób) trafiło na półki sklepowe w formie bootlegu! Był to jeden z głównych powodów, dla których Wilson ostatecznie przydepnął pedał gazu i wypuścił to oficjalnie.
Tak, czy inaczej wracamy do kwietnia 2001 r. Po odegraniu setu w Trójce, zespół przyjechał do Łodzi. Nie byłem na tym koncercie, nie znałem jeszcze wtedy Porków, natomiast wiem czym był Klub Faraon, w którym owy występ się odbył. Faraon, to była tancbuda, w której na co dzień obywały się dyskoteki, techno-party, drumy i wszelkiego rodzaju dresiarskie imprezy. Porcupine Tree pasowali tam jak pięść do nosa, ale niestety nie za bardzo było gdzie ich wtedy umieścić. Nie chce się już pakować w dyskusję z samym sobą, dlaczego nie Teatr Muzyczny, skoro już wcześniej grywali w Polsce w Filharmoniach. Widać takie były realia. Przy okazji tego koncertu, odbyła się konferencja prasowa, która miała miejsce w nieistniejącym już sklepie muzycznym Lady Peron na pl. Wolności (to takie info dla ludzi z Łodzi i okolic, którzy chcieliby łyknąć trochę historii miasta :D). Aha, niestety nie wiadomo co zespół zagrał. Jedyny dowód, że faktycznie byli w Łodzi, to info ze strony oraz parę zdjęć z konferencji, które przesłała mi znajoma (ale nie mogę ich opublikować). Następnym i ostatnim przystankiem na tej najdłuższej serii koncertów, jaką zespół zagrał w Polsce (aż 5 po rząd!), był krakowski Kinoteatr UPC (8-mego kwietnia). Setlista była niejako mieszanką koncertów w Poznaniu i Warszawie, zatem publiczność usłyszała zarówno super rzadkie Fadeaway (i było to ostatnie wykonanie z Wilsonem na wokalu, jeśli nie liczyć koncertu w Tel Avivie z 2003, który SW zagrał solo) oraz Radioactive Toy (na koniec).
Po pobycie w Polsce, zespół miał prawie dwa tygodnie przerwy. Następnie, Porcupine Tree zagrali dwa koncerty w klubie Rodon w Atenach (20-go i 21-go kwietnia). Aż dziwne, że nie pokuszono się wtedy o jakieś nagrania (a może pokuszono, ale nic o tym nie wiadomo). Setlista pozostała niemal bez zmian. Jedyną zmianą z nocy na noc była wymiana Pure Narcotic i Signify z pierwszego koncertu, na Stop Swimming i Radioactive Toy podczas drugiego.
Ponoć ten ostatni utwór nie widniał na wydrukowanej setliście. Z tej mini trasy po Polsce słyszałem wiele legend, między innymi o fankach Chrisa, które przynosiły na koncerty bannery „we love Chris” i krzyczały jego imię przez cały występ. Trzeba przyznać, że Chris miał u nas iście królewskie pożegnanie (o czym oczywiście nikt jeszcze wtedy nie wiedział).
Kolejny koncert odbył się 5-tego kwietnia w warszawskiej Proximie. Setlista pozostała w większej części bez zmian, ale zadziało się w bisach. Warszawiacy nie usłyszeli na zakończenie Radioactive Toy, natomiast na pierwszy bis zespół podarował im pierwsze od kilku wykonań z końcówki 2000 r. (które były pierwsze od 93 r.) Fadeaway. Grubo. Z tego co wiem, Stefan zgodził się zagrać ten utwór (w aranżacji na gitarę akustyczną i klawisze) na specjalną prośbę organizatora Piotra Kosińskiego. Mój znajomy zrobił wtedy z Wilsonem wywiad (a raczej robił za tłumacza). Zespół pozostał w Warszawie, ponieważ następnego dnia miał wystąpić w studiu im. Agnieszki Osieckiej, czyli w Trójce. Piotr Kaczkowski wspominał, że dużo trzeba było się nastarać i przez wiele formalności przebrnąć, aby ten koncert mógł się odbyć. Wydarzenie to przeszło do historii, a przez fanów PT na świecie znane jest pod hasłem „Warszawa” - czyli płyty z tym występem, która została wydana 3 lata później. Setlista prezentowała się w ten sposób:
01.Even Less
02. Slave Called Shiver
03. Shesmovedon
04. Last Chance To Evacuate Planet Earth Before It Is Recycled
05. Russia On Ice
06. Where We Would Be
07. Hatesong
08. Stop Swimming
09. Tino Brass
10. Voyage 34 (Phase I)
11. Signify
12. Lightbulb Sun
Jak pewnie zauważyliście, tracklista „Warszawy” jest trochę inna. Lightbulb Sun, które w rzeczywistości było ostatnim bisem, zostało na płycie wciśnięte między Last Chance, a Russia On Ice, bo tak bardziej Stefanowi pasowało. Tinto Brass wyleciało całkowicie, bo Wilsonowi zależało żeby upchnąć wszystko na jednej płycie (i jednocześnie nie mieć problemów jak przy „Coma Divine”, o których pisałem przy okazji Signify Tour). Utwór udostępniono potem za darmo na stronie zespołu. Powycinano również wszystko co Stefan mówił do publiczności z wyjątkiem introdukcji do Stop Swimming (która przeszła do historii jako definicja tego czym jest Steven Wilson ;)). Szkoda, bo było tam sporo śmieszków, ale rozumiem, że Bosy walczył o cenne miejsce na kompakcie. Koncert był oczywiście transmitowany na żywo, a przynajmniej jego lwia cześć. Słuchacze mogli uczestniczyć w tym wydarzeniu mniej więcej do końca Stop Swimming, albo Tinto Brass. Teoretycznie SW sygnalizuje, że zeszli z anteny po Tinto, ale bootlegi mówią czasami, coś innego. Mniejsza z tym. Pozostałe (a przynajmniej kilka z nich) utwory były odtworzone potem w audycjach Piotra Kosińskiego i Piotra Kaczkowskiego.
Na tamtym etapie, plany wydania tego koncertu nie był jeszcze jasne, ale wrócę do tego. Nagranie z transmisji zaczęło jednak szybko krążyć wśród fanów, aż w końcu (w jakiś sposób) trafiło na półki sklepowe w formie bootlegu! Był to jeden z głównych powodów, dla których Wilson ostatecznie przydepnął pedał gazu i wypuścił to oficjalnie.
Tak, czy inaczej wracamy do kwietnia 2001 r. Po odegraniu setu w Trójce, zespół przyjechał do Łodzi. Nie byłem na tym koncercie, nie znałem jeszcze wtedy Porków, natomiast wiem czym był Klub Faraon, w którym owy występ się odbył. Faraon, to była tancbuda, w której na co dzień obywały się dyskoteki, techno-party, drumy i wszelkiego rodzaju dresiarskie imprezy. Porcupine Tree pasowali tam jak pięść do nosa, ale niestety nie za bardzo było gdzie ich wtedy umieścić. Nie chce się już pakować w dyskusję z samym sobą, dlaczego nie Teatr Muzyczny, skoro już wcześniej grywali w Polsce w Filharmoniach. Widać takie były realia. Przy okazji tego koncertu, odbyła się konferencja prasowa, która miała miejsce w nieistniejącym już sklepie muzycznym Lady Peron na pl. Wolności (to takie info dla ludzi z Łodzi i okolic, którzy chcieliby łyknąć trochę historii miasta :D). Aha, niestety nie wiadomo co zespół zagrał. Jedyny dowód, że faktycznie byli w Łodzi, to info ze strony oraz parę zdjęć z konferencji, które przesłała mi znajoma (ale nie mogę ich opublikować). Następnym i ostatnim przystankiem na tej najdłuższej serii koncertów, jaką zespół zagrał w Polsce (aż 5 po rząd!), był krakowski Kinoteatr UPC (8-mego kwietnia). Setlista była niejako mieszanką koncertów w Poznaniu i Warszawie, zatem publiczność usłyszała zarówno super rzadkie Fadeaway (i było to ostatnie wykonanie z Wilsonem na wokalu, jeśli nie liczyć koncertu w Tel Avivie z 2003, który SW zagrał solo) oraz Radioactive Toy (na koniec).
Po pobycie w Polsce, zespół miał prawie dwa tygodnie przerwy. Następnie, Porcupine Tree zagrali dwa koncerty w klubie Rodon w Atenach (20-go i 21-go kwietnia). Aż dziwne, że nie pokuszono się wtedy o jakieś nagrania (a może pokuszono, ale nic o tym nie wiadomo). Setlista pozostała niemal bez zmian. Jedyną zmianą z nocy na noc była wymiana Pure Narcotic i Signify z pierwszego koncertu, na Stop Swimming i Radioactive Toy podczas drugiego.
Niestety informacje tyczące
się kolejnych koncertów (między innymi część trasy po Włoszech)
są w strzępach i można się jedynie domyślać, że Porcupine Tree
nie szaleli wtedy z setlistą (Fadeaway w Polsce każe się jednak
wstrzymać z jakimikolwiek deklaracjami).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz