Tim Bowness, znany fanom Stevena Wilsona jako jego partner w zespole no-man, pierwszego poważnego projektu z jego udziałem. Początki kariery Tima sięgają wczesnych lat 80-tych kiedy zaczął występować i nagrywać z różnymi zespołami np.: Still, Always The Stranger i After The Stranger, a później z Plenty. W latach 90-tych był liderem grupy Samuel Smiles i współzałożycielem Darkroom, a w latach 2000-nych wydał płyty z Peter Chilversem, Giancarlo Errą oraz estońskim duetem jazzowym UMA.
Aktualnie reaktywował rozpoczęto nieśmiało ponad 10 lat temu karierę solową.
Wywiad został przeprowadzony mailowo 26 lutego 2015 r.
Jako, że nie ma możliwości skontaktowania się z Timem bezpośrednio, pytania przekazał Tony Kinson, który odpowiedzialny jest za prowadzenie oficjalnych stron no-man i Tima, profili na fejsie i wszelkiej maści blogów. Facet wykonuje świetną robotę i należy mu się wielkie uznanie oraz, z mojej strony, podziękowania za pomoc w przeprowadzeniu wywiadu. Kiedy rozmawiałem z Timem osobiście w sierpniu, zapewnił mnie, że zawsze czyta komentarze pod postami zatem wie co się dzieje i jak fani reagują na informacje podawane na stronach.
Podkreślam, że wywiad został przeprowadzony w lutym zatem pytania o trzecie solo i wydanie go w 2016 r. może się teraz wydawać śmieszne. Niestety praca nad tekstem o trasie pochłonęła więcej czasu i nie wszyscy odesłali mi odpowiedzi w lutym ze względu na brak czasu.
1.
no-man zmienił się od ostatniej dużej trasy w 1993 roku. Teksty są
o wiele bardziej osobiste na ostatnich kilku płytach i śpiewanie
ich przed publicznością musi być dla Ciebie emocjonalnym
wyzwaniem. Czy jest to wyczerpujące doświadczenie? Jak radzisz
sobie wyrwany ze swojej strefy komfortu, śpiewając te teksty przed
ludźmi, którzy czasem śpiewają je z Tobą?
Czasami to trudne, a czasami nie, jeśli mam być szczery. Dla mnie, w trakcie koncertu, wiele zależy od tego jaka jest atmosfera danego wieczoru. To połączenie nastroju w jakim jestem, komunikacji zespołu na scenie i tego jak reaguje publiczność. Te czynniki determinują sukces całego występu.
Czasami to trudne, a czasami nie, jeśli mam być szczery. Dla mnie, w trakcie koncertu, wiele zależy od tego jaka jest atmosfera danego wieczoru. To połączenie nastroju w jakim jestem, komunikacji zespołu na scenie i tego jak reaguje publiczność. Te czynniki determinują sukces całego występu.
Zawsze
staram się pozostać w 'strefie lirycznej' kiedy śpiewam na żywo
więc panuje wtedy uczucie poddania się zawartości tekstów.
Ostatecznie, gdy coś idzie dobrze, nigdy nie jest wyczerpujące.
Jeśli idzie źle, to czuję raczej lekkie zmęczenie.
Preferuję
dwa bardzo różne rodzaje występów. Lubię zespołowe koncerty z
zaangażowaną publicznością (to zawsze niezwykłe przeżycie odbić
się od entuzjazmu dużej widowni) oraz intymne występy w teatrach
gdzie każdy muzyczny detal jest doskonale słyszalny (np. koncerty w
duecie z Peterem Chilversem).
2. Lubisz odświeżać starsze kompozycje (w studio lub na koncertach)
aranżując muzykę na nowo lub zmieniając/uzupełniając teksty
(jak w "My Revenge On Seattle", "Lighthouse" lub w niewydanym "Love You To
Bits") co jest fascynujące. Myślisz o swoich piosenkach jak o
wpisach z pamiętnika, których nie boisz się zmieniać po wielu
latach?
Nie
boję się zmieniać tekstu jeśli można w nim coś
poprawić.
Aktualne koncertowe wersje utworów, o których wspomniałeś, są takie jakie byłyby gdybym teraz nagrywał je pierwszy raz.
Aktualne koncertowe wersje utworów, o których wspomniałeś, są takie jakie byłyby gdybym teraz nagrywał je pierwszy raz.
Czasami
kiedy patrzysz na stary tekst mając za sobą dystans dekady, widzisz
pewne wpadki i niedojrzałość w sposób, który nie był możliwy
kiedy piosenka była pisana.
W kontekście występu na żywo, lubię patrzeć na piosenki jak na dzieła, które zawsze są w trakcie tworzenia i stają się lepsze i bogatsze z czasem.
W kontekście występu na żywo, lubię patrzeć na piosenki jak na dzieła, które zawsze są w trakcie tworzenia i stają się lepsze i bogatsze z czasem.
3.
W setliście no-man z 2012 r. znajdziemy utwory z prawie każdej
epoki zespołu. Spontaniczne wykonanie "Houseviwes Hooked On Heroin"
(lub "Housekeeping" w 2008) nasuwa pytanie: czy na próbach przed trasą
pojawiły się utwory, które ostatecznie zostały z jakiegoś powodu
odłożone lub kompletnie porzucone? Czy padły jakieś niezwykłe
typy jak "Only Baby" czy "Hit The Ceilling"?
Z
pewnością próbowaliśmy Heaven's Break i Break Heaven. W Heaven's
Break nie udało się odtworzyć gracji i lekkości, które ten utwór
w oryginale posiadał, zaś Break Heaven brzmiało zbyt nie na
miejscu w stosunku do reszty materiału, który wykonywaliśmy.
Próbowaliśmy też Shell Of A Fighter z Flowermouth i Chelsea Cap.
We wszystkich wspomnianych przypadkach, materiał nie wydawał się
wystarczająco elastyczny w porównaniu z utworami, na które się
zdecydowaliśmy. Nie dawał nam wystarczająco miejsca dla
spontaniczności i nie wydawało się by działał na naszą korzyść.
4.
Jak wyglądało życie w trasie z zespołem no-man? Co lubisz robić
w jej trakcie i czy lubisz podróżować w ten sposób?
Dużo
rozmawiamy!
Dobre jest to, że na co dzień świetnie się dogadujemy. Na trasie 2012 było 8 mężczyzn upchniętych w małej przestrzeni. Krótko mówiąc, potencjalna recepta na katastrofę! Rozmawialiśmy o muzyce, polityce, życiu, stworzyliśmy dla zabawy podcast komediowy na temat trasy i wszyscy uczestniczyliśmy w niekończących się muzycznych quizach oraz teście wiedzy o Hobbicie (autorstwa Stevena Wilsona), który wygrał Stephen Bennett!
Wszystkim nam się to doświadczenie podobało.
Dobre jest to, że na co dzień świetnie się dogadujemy. Na trasie 2012 było 8 mężczyzn upchniętych w małej przestrzeni. Krótko mówiąc, potencjalna recepta na katastrofę! Rozmawialiśmy o muzyce, polityce, życiu, stworzyliśmy dla zabawy podcast komediowy na temat trasy i wszyscy uczestniczyliśmy w niekończących się muzycznych quizach oraz teście wiedzy o Hobbicie (autorstwa Stevena Wilsona), który wygrał Stephen Bennett!
Wszystkim nam się to doświadczenie podobało.
5.
Mimo tego, że w piękny sposób opisałeś już swoje wrażenie z
koncertu w Krakowie w swoim internetowym pamiętniku z trasy, muszę
zapytać raz jeszcze! Po prawie trzech latach, jak wspominasz
pierwszy koncert no-man w Polsce?
Był
świetny. Publiczność i całe przeżycie było lepsze niż
ktokolwiek z nas sobie zamarzył (oprócz Stevena, który grał już
w Krakowie). Entuzjazm i ciepło bijące od Polskiej publiczności
było naprawdę wzruszające. Nie pamiętam czy zagraliśmy idealnie,
ale ten koncert pozostaje dla mnie istotnym doświadczeniem.
6.
Wiem, że sukcesor „Abandoned Dancehall Dreams” jest w fazie
tworzenia. Twój drugi album solowy jest jednym z moich ulubionych
płyt z twoim udziałem. Jak idzie nagrywanie trzeciego? Czy możemy
spodziewać się premiery w 2016 roku?
Wiem też, że pracujesz nad innymi projektami jak nowa płyta duetu Bowness/Chilvers oraz tajemniczy album „Voiceloops”. Czy są jakieś plany w związku z nimi?
Wiem też, że pracujesz nad innymi projektami jak nowa płyta duetu Bowness/Chilvers oraz tajemniczy album „Voiceloops”. Czy są jakieś plany w związku z nimi?
Trzeci
solowy album jest już gotowy do wydania, właśnie go miksujemy.
Liczę na premierę późnym latem 2015 r. Poniekąd, jest to
kontynuacja tego co zapoczątkowałem na Abandoned Dancehall Dreams,
ale myślę, że jest zdecydowanie bardziej dynamiczna i eklektyczna.
Jest więcej gry zespołowej, prawdziwe instrumenty smyczkowe,
akustyczne dodatki i większy kontrast między potężnymi, a
stłumionymi partiami. Myślę, że Abandoned Dancehall Dreams dała
mi pewność siebie aby tworzyć odważniejszą muzykę.
Nowy
album Bowness/Chilvers również jest już w zaawansowanej fazie
tworzenia. Dla mnie, podobnie jak California, Norfolk, posiada silną
tożsamość albumu jako całości i spójność atmosfery. Nie jest
dynamiczny ani eklektyczny, ale czuję, że to najlepszy zestaw
piosenek jakie stworzyliśmy razem i zawiera kilka najbardziej
poruszających piosenek jakie napisałem.
Projekt Voiceloops zostanie być może przywrócony do życia, ale nie
mam teraz żadnych planów w związku z nim. Miałem całe godziny
nagrań loopów wokalnych i udało mi się stworzyć cztery
„voiceloopy” przy użyciu dźwięków znalezionych w moim domowym
studio. Kiedy zmieniałem komputer i interfejs, straciłem
„voiceloopy” 2, 3 i 4 więc momentów przepadło.
(SWL – na szczęście miałem na dysku Voiceloop 3, który kiedyś był dostępny na MySpace'sie Tima, więc chociaż jeden udało mu się odzyskać)
(SWL – na szczęście miałem na dysku Voiceloop 3, który kiedyś był dostępny na MySpace'sie Tima, więc chociaż jeden udało mu się odzyskać)
7.
Uwielbiam czytać Twoje wpisy na stronie oraz teksty, które
publikujesz na blogu „Speak”. Świetnie operujesz słowem, Twoje
zabawne i błyskotliwe metafory zawsze budzą mój uśmiech.
Rozważałeś kiedyś napisanie książki o swoim życiu,
doświadczeniach i obserwacjach?
Pisanie
bloga daje mi dużo radości i czasami myślę, że byłoby miło
złożyć z tego wyczerpującą książkę na temat moich płyt, która
stanowiła by rozbudowanie dla istniejących już publikacji i
popchnęła je w nieco bardziej autobiograficzne rejony. Mam
nadzieje, że byłaby również dobrym wyjaśnieniem dlaczego tworzę
taką, a nie inną muzykę i jakie stoją za nią inspiracje.
8a.
Nie mógłbym nie wykorzystać tej okazji i nie zapytać o konkretny
utwór. "Samaritan Snare" z kompilacji "Lost Songs Vol. 1", to jeden z
moich ulubionych utworów no-man i jeden z najbardziej enigmatycznych
w ogóle! Powiedz mi coś więcej na jego temat? Dlaczego został
„zagubionym utworem”?
Również
go lubię. Został napisany zaraz po nagraniu materiału na Wild
Opera. Wydaje mi się, że doszliśmy do wniosku, iż brzmi zbyt
podobnie do Sinister Jazz, aby umieszczać go na ep Dry Cleaning Ray
oraz nie pasował do tego co napisaliśmy na Returning Jesus. Tekst
posiada wrażliwość Wild Opery gdzie humor spotyka się z mrocznymi
emocjami. Muzycznie, to interesujące połączenie jazzu, Pink
Floyd-owskiego bluesa i muzyki eksperymentalnej z połowy lat
90-tych, które ostatecznie brzmi bardzo jak no-man. Cieszę się, że
udało się w jakiś sposób wydać ten utwór.
8b.
Myślę, że „Lost Songs Vol. 1” zasługuje na osobny wpis na
blogu „Speak”. Oraz na drugą część!
Kto
wie, jedno i drugie może się wydarzyć!
....................................................
wersja oryginalna
....................................................
....................................................
wersja oryginalna
....................................................
1.
no-man has changed since the last huge tour in 1993. The lyrics are
much more personal on the last few albums, and singing those songs in
front of the audience must be quite emotional for you. The 2012
no-man tour setlist starts with "Together We're Stranger"
section with the title track and "All The Blue Changes"
played in a row. Was it an exhausting experience for you? How you
cope with being taken out of your comfort zone, singing those
emotional songs in front of people who sometimes sing the lyrics with
you?
Sometimes
it’s difficult and sometimes it isn’t, to be honest. For me, when
playing live, a lot depends on how things feel on the night. It’s a
combination of the mood I’m in, the way the band are communicating
and how the audience respond that determines the success of the
performance.
I
always try and put myself in the ‘lyrical space’ whenever I sing
live, so there is a sense of submission to the lyrical content.
Ultimately, if something goes well, it never feels exhausting. If
things are going wrong, there’s little that feels as tiring!
I
prefer two types of very different performances - I like ‘band'
gigs with a receptive audience (it’s always a thrill to bounce off
the enthusiasm of a large crowd), and I also really like intimate
theatre performances where every musical detail is clearly audible
(such as the Bowness/Chilvers duo dates).
2.
You seem to constantly re-invent your back catalogue in studio and in
concerts by re-arranging the music and changing/adding new lyrics
(like on "My Revenge On Seattle" and "Lighthouse",
or unreleased "Love You To Bits") which is fascinating. Do
you think of your songs as diary entries you're not afraid to change
after many years?
I’m
not afraid to alter lyrics if I think they can be improved upon.
The
later live versions of the songs you mention are how they’d be if I
was recording the songs for the first time now.
Sometimes,
seeing old lyrics from the distance of a decade or more, you can see
the flaws or the immaturity in a way that wasn’t possible when the
songs were being written.
In
a live context, I’d like to see the songs as being works in
progress that are hopefully getting better and richer as time goes
by.
3.
The 2012 tours setlist draws from nearly every stage of no-man's
history. Still, the impromptu performance of "Housewives Hooked
on Heroin" (and "Housekeeping" in 2008) begs the
question: were there any songs rehearsed before the tour but
ultimately shelved or completely abandoned for some reason? Were
there any unusual setlist ideas like "Only Baby" or "Hit
The Ceilling" (I love those songs)?
We
definitely tried out Heaven’s Break and Break Heaven. Heaven’s
Break didn’t feel as graceful or light as it should have done and
Break Heaven sounded very out of context with the other material we
were performing. We also tried out Shell Of A Fighter from
Flowermouth and Chelsea Cap. In all the aforementioned cases, the
material didn’t seem as flexible as the material we eventually
chose. They didn’t allow for much spontaneity and we didn’t feel
they played to the band’s strengths.
4.
What about no-man's 'tour bus life'? What kinds of things do you like
to do on tour to pass the time? Do you enjoy traveling on tour?
We
talk a lot!
The
good thing is that we all get on very well socially. On the 2012
tour, there were 8 men packed into a very small space. In other
words, a potential recipe for disaster! As it was, we talked about
music, politics, life, created a fake comedy podcast about the tour,
and all joined in endless music quizzes and Steven Wilson’s Hobbit
Test (won conclusively by Stephen Bennett!).
We
all really enjoyed the experience.
5.
Even thought you beautifully expressed your feelings about the Kraków
show in your tour diary, I can't help asking about it once more! Two
and a half years later, how you remember the first concert of the
tour which was also the first no-man concert in Poland?
It
was great. The audience and the experience was better than any of us
had hoped for (other than Steven, who’d played in Krakow before).
The
enthusiasm and the warmth of the Polish audience was genuinely
touching. I can’t remember if we got it 'right on the night’, but
it remains a live highpoint for me.
6.
I know that "Abandoned Dancehall Dreams" follow-up is on
the way. Your second solo album is one of my favorite TB-related
albums, it's up there with "Together We're Stranger". What
is the status of the third one? Can we expect early 2016 release
date? Also, I know there are many other Tim Bowness related projets
shaping (like Bowness/Chilvers) but the most mysterious one is your
"Voiceloops" album (I still have "Voiceloop 3" on
my iPod). Are there any plans to release it?
The
third solo album is nearly ready for release and is currently being
mixed. I’m hoping for a late Summer 2015 release date. In some
ways, it carries on from where Abandoned Dancehall Dreams left off,
but I feel that it’s even more dynamic and eclectic. There’s more
of the band and more real string and acoustic contributions as well,
so there are greater contrasts between the powerful and the subdued.
Abandoned Dancehall Dreams gave me the confidence to create a bolder
type of music, I think.
The
Bowness/Chilvers album is also at an advanced state. For me, like
California, Norfolk, it has a strong album identity and consistency
of tone. It’s not dynamic and eclectic, but I feel it’s the best
set of songs we’ve come up with as a duo and features a couple of
the most heartbreaking songs we’ve written.
The
‘Voiceloops' project may be resurrected, but there are no immediate
plans. I’d recorded hours of solo vocal loops and then created four
Voiceloops with found sounds pieces on my home studio. When I changed
my computer and interface, I lost Voiceloops 2, 3 and 4, so the
momentum was destroyed.
7.
I love reading your diary and your "Speak" blog entries.
You are an incredible wordsmith, your funny and wise metaphors make
me smile every time. Have you ever thought about writing a book about
your life, music, experiences and observations? It would be an
instant classic!
I’ve
really enjoyed writing the blog and I’ve sometimes thought it might
be nice to put together a comprehensive ‘Album Notes’ book that
elaborates further on the Speak entries and takes them more into
autobiographical territory. I’d hope it could work well as an
exploration of why I make the music I make and what the inspirations
are behind it.
8a.
I can't miss the opportunity to ask you about one particular song.
"Samaritan Snare" from "Lost Songs Vol.1"
compilation is one of my favorite no-man songs and one of the most
enigmatic of all! What an amazing track it is. It has a "Wild
Opera" vibe to it but yet, it hints "Returning Jesus"
quite clearly. Please, tell me something more about this gem, and why
it eventually became a "lost song”?
I
like it too. It was written just after the time of the Wild Opera
recordings. I think we decided that it was too close to Sinister Jazz
to go on Dry Cleaning Ray and that it didn’t fit with what we’d
written for Returning Jesus. The lyric had the Wild Opera sensibility
where humour collided with dark emotions. Musically, it’s an
interesting combination of Jazz, Pink Floyd-ian Blues and
experimental mid-1990s music that sounds very like no-man in the end.
I’m glad it got released in some way.
8b. I really think "Lost Songs Vol.1" deservers a full entry at the "Speak" blog. And a second volume, I guess!
8b. I really think "Lost Songs Vol.1" deservers a full entry at the "Speak" blog. And a second volume, I guess!
Who
knows, both may happen!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz