„Lightbulb
Sun Tour”, to trasa pokrętna, ale całkiem przyzwoicie
udokumentowana. Biorąc pod uwagę niewielkie zmiany w setlistach, to
zestaw do słuchania jest wyjątkowo kompletny. Zacznę oczywiście
od nagrań najlepszej jakości, jest ich kilka.
Przede wszystkim
NEARFest z 23.06.2001. Najbardziej popularny bootleg z tej trasy i
chyba jeden z najpopularniejszych PT w ogóle (zwłaszcza wideo).
Brzmienie jest kapitalne, momentami może lekko słychać, że to
streaming, ale nie do takiego stopnia żeby komuś to mogło
przeszkadzać.
Z tego koncertu pochodzi moje zdecydowanie
najulubieńsze (i imo najlepsze) wykonanie Last Chance..., a
oprócz tego doskonałe Hatesong. Zresztą cały koncert jest
legendarny. Doskonała alternatywa dla „Warszawy”, u mnie nawet
częściej odtwarzana. Co jeszcze?
Jeśli chodzi o materiał
audio/video, to z pewnością Amsterdam 26.05.2001, występ przed
Marillion. Bootleg pochodzi z webcastu, jakość jest w miarę
niezła jak na tamte czasy. Dźwięk jest mocno skompresowany i
trochę suchy, ale to nadal soundboard. Sam koncert jest całkiem
dobry.
Na koniec dwa bootlegi nagrane z radia. Po pierwsze Tel
Aviv (15.11.2000 r.), jedyny tego typu bootleg z 2000 r. Rejestracja
jest trochę przytłumiona, prawdopodobnie transmisja/retransmisja
była nagrywana na kasetę. Koncert jest bardzo dobry, a w dodatku na
dwa utwory do zespołu dołącza Aviv Geffen. Drugi bootleg z radia
to słynny występ w Trójce (6.04.2001 r.). To zasadniczo mało atrakcyjny materiał
dla ludzi posiadających „Warszawę” (która brzmi lepiej), ale
ciekawscy docenią, że nagranie oryginalnej transmisji zawiera
wszystkie gadki Stefana i właściwą kolejność utworów (z
Lighbulb Sun na końcu). Są różne wersje, nie wszystkie
kompletne.
Jeśli chodzi o nagrania z publiczności, to
nie jest źle. Pierwszy występ z 2000 r. w Londynie (31.05.2000 r.)
oraz zagrany kilka tygodni później Terni (17.06.2000 r.) doczekały
się po dwóch rejestracji, obie podobne do siebie, obie na 3+./4 Z
trasy z Dream Theater najlepiej zaopatrzyć się w Den Bosch
(14.10.2000 r.). Z głównej trasy w 2001 r. zdecydowanie polecam
Bristol (14.02.2001 r.) i Boras (23.03.2001 r.), świetne koncerty,
świetne setlisty i dobra jakość. Bootlegowa reprezentacja polskich
koncertów, to (poza „Warszawą”) dwa nagrania – warszawska
Proxima (5.04.2001 r.) i krakowski Teatr UPC (8.04.2001 r.). Proxima
całkiem niezłej jakości, ale niekompletna (urywa się po Tinto),
natomiast Kraków odrobinę słabszy, ale zawiera Fadeaway!
Na
koniec kilka propozycji z cyklu „nie ważna jaka jakość, bo
koncert wyjątkowy”. Ta lista jest długa. Przede wszystkich wielka
trójka, czyli Nowy Jork, Zaandam i Canterbury. Szczęśliwie, trio
jest dobrej jakości. W Nowym Jorku (27.06.2001 r.) Porcupine Tree
grali na najwyższych obrotach, bo panowie z potencjalnej nowej
wytwórni oglądali. Słychać, że zespół się ostro spina z muzą,
chociaż Wilson czasami niedomaga wokalnie. Zaandam (13.07.2001 r.)
to słynny koncert od tyłu do przodu. Jedyny taki w historii zespołu
i choćby z tego powodu warto go usłyszeć. Canterbury (18.08.2001
r.) to świetny, energetyczny koncert, podczas którego zespół
świętuje zakończenie trasy i (po cichu) podpisanie nowej umowy.
Najważniejsze jednak, że to ostatni występ z Chrisem i cieszy to,
że tak znaczące wydarzenie było tak dobre. Coś
jeszcze?
Akustyczny mini-koncert duetu Wilson-Maitland w Relapse
Records w Philadephi (25.06.2001 r.). Jest zarówno wideo jak i
audio. Oprócz tego jeszcze warto mieć Shepard’s Bush Empire
(11.05.2001 r.), bo ten koncert był nagrywany z zamiarem wydania na
płycie. Słychać, że zespół stara się mocno. Mało? To dorzucę
jeszcze Kolonię (24.05.2001 r., koncert przed Marillion), Gottinegen
(28.03.2001 r.) oraz Mainz (27.03.2001 r.) i Manchester (19.10.2000
r.).
Jest czego słuchać więc zapraszam do słuchania, w
razie czego służę pomocą!
Po
krótkiej przerwie, 11 maja zespół wystąpił u siebie w Londynie w
Shepard’s Bush Empire. Na tę okazję zaplanowano nagranie całego
koncertu i ewentualne wydanie go na płycie/płytach. Do rejestracji
doszło, ale Londynu w całości, ani we fragmentach nigdy nie
wydano. O całej tej historii pisałem w pierwszym wpisie tego bloga
w 2013 r. i do niego tez
odsyłam.
Setlistowo
nie zadziało się wtedy nic nowego. Razem z PT wystąpiła wtedy
Anathema. Był
to ostatni na jakiś czas pełnoprawny koncert Porcupine Tree
ponieważ niewiele ponad tydzień później, zespół dołączył
na parę wieczorów doMarillion w ramach promocji ich nowej płyty Anoraknophobia.
Setlista w ramach support slotu wyglądała tak:
01.
Even Less
02. Slave Called Shiver
03. Shesmovedon
04.
Last Chance To Evacuate Planet Earth Before It Is Recycled
05.
Stop Swimming
06. Hatesong
07. Up The Downstair
Repertuar
podobny do tego z trasy Dream Theater, ale nieco mniej nastawiony na
ciężkie granie (muzyka ówczesnego Marillion była zdecydowanie
bardziej zbliżona do tego, co robili Jeżodrzewie). W
trakcie, PT wyrwali się na jeden „własny” koncert do
holenderskiego Helmond gdzie na premierowe w tym roku wykonanie Feel
So Low dołączył do nich Aviv Geffen. Następnego
dnia (26-tego maja) zagrali jeszcze jeden raz przed Marillion w
Amsterdamie (wideo z tego koncertu jest dosyć popularne), a potem
udali się na kolejny mini-urlop.
Niecały
miesiąc później, Porcupine Tree zajechali do USA na
mini-trasę.Rozpoczęli
wBetlehem gdzie odbywał
się słynny festiwal NEARFest, na który zespół zaproszono. To
było dosyć spore wydarzenie, a całość streamowano (chyba nawet
na żywo), co obecnie jest normą, ale w 2001 r. było szczytem
techniki. Setlista nie
odbiegała zbytnio od tego, co zespół w tamtym czasie prezentował,
natomiast sam koncert wypadł rewelacyjnie. Większość z Was na
pewno go zna, bo to jeden z najbardziej popularnych wideo-bootlegów
PT w ogóle. Warto zwrócić uwagę na mistrzowską reakcję Colina
kiedy w trakcie Voyage 34 pęka mu pasek od basu (od 14 minuty na filmiku poniżej).
25
czerwca, w dniu koncertu w Philadelphi, Porcupine Tree w składzie
Steven i Chris, zagrali jeden ze swoich słynnych akustycznych
mini-występów. Ten odbył się w sklepie Relapse Records, całe
wydarzenie zostało uwiecznione w formie wideo, które jest dostępne
na YouTubie.
Steven miał ze sobą gitarę
akustyczną, a Chris butelkę wody, której używał jako
shakera. Duet wykonał:
01. Pure Narcotic
02.
Feel So Low
03. A Smart Kid
Warto zwrócić uwagę na
to, że to było jedyne wykonanie A Smart Kid w 2001 r. Wilson
i Maitland wybierali utwory w trakcie występu. Z publiczności
padały różne propozycje (np. Stars Die, Fadeaway, Nine Cats nawet
Voyage 34), ale SW skupił się na promowaniu nowego materiału. Do
końca trasy pozostało już niewiele, ale o trzech
koncertach należy napisać więcej. Po
pierwsze, koncert w Nowym Jorku (27 czerwca), który był ostatnim
występem zespołu w USA na tej trasie. Występ był wyjątkowo długi
(16 utworów), a z relacji wynika, że zespół palił (chociaż nie
w trakcie koncertu). Powody były,
ponieważ na sali tego wieczora znaleźli się
wysoko postawieni ludzie z wytwórni płytowej Atlantic.
Porcupine Tree musieli dać
z siebie wszystko i ewidentnie dali, bo umowa została podpisane (o
czym później). Na tę okazję wróciło nawet Waiting! Kolejny
koncert, o którym należ wspomnieć,
to
koncert w Zaandam, który
odbył się 13 lipca 2001 r. Pisałem już o nim w
moim TOP 5 najdziwniejszych koncertów PT (http://stevenwilsonlive.blogspot.com/2017/04/top-5-najbardziej-niezwykych-i.html). W skrócie – zespół
zagrał standardową setlistę od tyłu. Wilson pożegnał się z
publicznością na wejściu, po Radioactive Toy zeszli ze sceny, po
czym wrócili i odegrali resztę od tyłu, kończąc na Even Less.
Nieznane są powody, dla których PT tak zrobili, ale podejrzewam, że
próbowali zwalczyć monotonię końca trasy oraz dobrze się bawić.
Na tym koncercie wykonano
rzadko grane Stop Swimming i Feel So Low. Trzeci
koncert, to zarazem ostatni
koncert tej trasy, ostatni tamtego roku, ostatni z Chrisem Maitlandem
i ostatni bez wsparcia grubej wytwórni.Sporo tego, prawda?
Wydarzenie miało miejsce w
Canterbury w ramach Canterbury Festival (18 sierpnia). Koncert
bardzo ważny, wręcz wiekopomny, ale słuchając bootlegu czuć
wielki luz ze strony zespołu. To był ostatni koncert długiej i
męczącej trasy, kontrakt był już pewnie na tym etapie podpisany
(lub bliski podpisania), było co świętować. Na
tym, wyrwanym trochę z kontekstu trasy występie, słyszymy
Porcupine Tree zmęczone, ale szczęśliwe, grające na luzie ze
świadomością, że ich ciężka praca dała wymarzone rezultaty.
Srogo
tamtego dnia lało i Stefan rzucał nawet żartami nawiązując do
średniowiecznego kawałka PT pt.: It Will Rain For a Million Years.
Publiczność reagowała żywiołowo, a zespół odpowiadał
fantastycznymi wykonaniami. Setlista wyglądała tak:
01.
Tinto Brass
02. Shesmovedon
03. Even Less
04. Slave
Called Shiver
05. Lightbulb Sun
06. Last Chance To Evacuate
Planet Earth Before It Is Recycled
07. Stop Swimming
08.
Hatesong
09. Up The Downstair
10. Radioactive Toy
Myślę,
że było to idealne zwieńczenie pewnego etapu działalności
grupy.
Zaraz
po wakacjach, na stronie zespołu pojawiła się taka
informacja
Porcupine
Tree's new record deal
There has been a lot of speculation
and rumours about which label Porcupine Tree will be recording for in
future. Things are not quite finalised yet, but there will be an
official announcement of some very exciting news on this site very
soon. The writing for the next album is almost finished and the band
plan to enter the studio to start recording in January.
A jakiś czas później taka:
PORCUPINE
TREE ON ATLANTIC RECORDS
Porcupine Tree are pleased to
announce that they have signed a worldwide recording agreement with
Lava/Atlantic Records. Recording of their seventh studio record and
first for the new label will start early in the new year. The band
would like to take the opportunity to thank all their fans all over
the world for helping this to happen. The enthusiasm and magnitude of
support for the band was a big factor in helping to secure the band
major backing for it's unique approach to making music.
Jak
można zauważyć, Stefan miał już utwory napisane jeszcze w 2001
r., a przynajmniej tak wtedy utrzymywano. Krótko po podpisaniu
kontraktu, z zespołem pożegnał się Chris Maitland. Wiele się
mówiło o okolicznościach tego wydarzenia i nie chcę zaogniać
plotek, bo minęło już 16 lat i nie ma co tego rozgrzebywać.
Napiszę tylko, że powtarzana wtedy przez SW historia o tym, że
Chris odszedł z
uwagi na ciężar odpowiedzialności związanej z dużą wytwórnią,
to nie jest cała prawda. Jak sam Chris kiedy powiedział w wywiadzie
„tak naprawdę, to nie odszedłem” i chyba tyle wystarczy. Wielka
to szkoda, bo Chrisa fanem jestem olbrzymim i bardzo mi brakuje jego
wysmakowanej gry w PT.
W
międzyczasie, wydano jeszcze kompilacje „Stars Die”, kilka
starszych albumów wznowiono oraz ponownie przesunięto premierę
live albumu (zasłaniając się nowo podpisaną umową).
Tak
więc rok 2001 zakończył się dla Porcupine Tree w bardzo mieszany
sposób. Trasa się udała i podpisano lukratywny kontrakt z duża
wytwórnią, ale zespół stracił perkusistę i to na chwilę przed
wejściem do studia w celu nagrania albumu, na który ledwo co
podpisali umowę (i zapewne
pobrali zaliczkę).
Na
trasie Lightbulb Sun, między 31 maja 2000 r., a 18 sierpnia 2001 r.,
zagrano 22
utwory:
1
utwór z „On The Sunday Of Life” 2
utwory z „Up The Downstair”
3 utwory z „Signify”
7
utworów ze „Stupid Dream”
8
utworów z „Lightbulb Sun” 1
utwór niealbumowy (Voyage 34 (Phase I))
Jak zatem można podsumować
lata 2000-2001 w historii PT? Działo się dużo, zarówno na polu
wydawniczym, jak i koncertowym. Zespół powoli, ale konsekwentnie
piął się po drabinie kariery, czego ukoronowaniem był koncert w
Nowym Jorku, który zaowocował podpisaniem przełomowej dla
Jeżodrzewia umowy. Jak to się mawia, nic już po tym nie mogło być
jak wcześniej i nie było.
W następnym tekście trasowym, przyjrzymy się In Absentia Tour, na
której zespół musiał odnaleźć się w nowych realiach, z nowym
składem (studyjnym i scenicznym) i nową muzyczną ekspresją. Zanim
jednak do tego przejdziemy, czeka Was ostatnia część serii o
Lightbulb Sun Tour, czyli część o bootlegach!
Pierwsze
dwa miesiące 2001 r. zespół miał wolne. Wilson
kończył prawdopodobnie w tamtym czasie miksować "Arcadia Son"
IEM. Również w styczniu 2001 r. oficjalnie zakończyły się nagrania "Returning Jesus" no-man, pozostało tylko ustalić tracklistę,
co okazało się dosyć problematyczne (co nie zmienia faktu, że
płyta zdążyła ukazać się w marcu). Warto również wspomnieć o
tym, że na 2001 r. planowano wstępnie premierę pierwszego EP
Blackfield, ale współpraca Stefana z Avivem okazała się być na
tyle udana, że duet wstrzymał się z wydaniem mini-albumu i nagrał
całą płytę (pt. Blackfield), która wyszła w 2004 r. Czy
powstawały już w tym czasie nowe utwory Porcupine Tree? Na pewno w tamtym roku
powstał utwór Vapour Trail Lullaby, który był pisany wstępnie z
myślą o Jeżodrzewiu, a ostatecznie został podzielony na dwie
części, z których pierwsza trafiła na debiut Blackfield (jako
Lullaby), a druga na pierwsze solo Wilsona "Insurgentes" (jako Twilight
Coda). Skrócone demo oryginału (6:25) zostało potem wrzucone przez
Stefana na Myspace koło 2006 r. Pełniejsza (ale wciąż skrócona)
wersja (9:18)
została dołączona w 2010 r. do dvd z filmem Insurgentes. Pełne
demo miało ponoć w okolicach 14-tu minut.
Właściwa
trasa Lighbulb Sun rozpoczęła się w Walentynki w Bristolu.
Porcupine Tree zagrali:
01. Lightbulb Sun
02.
Shesmovedon
03. Up The Downstair
04. Don’t Hate Me
05.
Even Less
06. Slave Called Shiver
07. Russia On Ice
08. Pure Narcotic
09. Where We Would Be
10. Last Chance To Evacuate
Planet Earth Before It Is Recycled
11. Four Chords That Made A
Million
12. Hatesong
13. Waiting (Phase One)
14. Tinto Brass
15.
Sleep Of No Dreaming
16.
Signify
Setlista stanowiła jedną z wariacji repertuaru
ubiegłorocznego i nie było pod tym względem żadnych
niespodzianek. Warto jednak
zwrócić uwagę na to, że np. Waiting pojawiło się w tym roku
prawdopodobnie tylko na trzech koncertach, Don’t Hate Me na
sześciu, a 4 Chords na siedmiu. Te liczby mogą być inne, ale
wytłumaczę to za chwilę. W
trakcie Waiting, Wilson miał jakiś problem z gitarą lub efektami,
w efekcie czego Chris przez pierwszą minutę grał kawałek solo ;)
Stefan nazwał to „12” megamix”. Bosy
oczywiście prezentował się w tamtym czasie w lennonkach i ciuchach
o dwa rozmiary za małych. Zestaw
z dnia następnego (15 lutego) w Leeds nie zmienił aż nadto w
kwestii piosenek, ale PT przetasowali setlistę tak aby rozpoczynała
się od sprawdzonego w tej roli duetu Even Less / Slave Called Shiveri tak już zostało.
Niestety
luki w informacjach dotyczących pozostałych koncertów, które
odbyły się w lutym nie pozwalają mi stwierdzić, że ta setlista
faktycznie utrzymała się w tym czasie w niewzruszonej formie (stąd
niepewność co do ilości wykonań Waiting i reszty), czy nie.
Skłaniam się jednak ku temu pierwszemu, bo najbliższy występ z
potwierdzoną setlistą (14-ty marca, Amsterdam) jest
bardzo podobny, tylko krótszy o dwa kawałki.To był ostatni do dziś raz
kiedy zagrano Four Chords That Made A Million.Po lutowej części turnusu,
Don’t Hate Me nie wróciło już w tej inkarnacji Porcupine Tree.
Na kolejnym koncercie,
zespół zaszalał i wstawił na pierwszy bis Voyage 34 (Phase 1),
natomiast Sleep Of No Dreaming powędrowało do góry, a 4 Chords
wypadło bezpowrotnie. Tak samo zagrali też noc później w
Zoetemeer. 18-tego marca, Porcupine Tree przyjechali do Niemiec i
koncertem w Kolonii rozpoczęli małą (dwukoncertową) „trasę”
po tym kraju. Do Szwecji, PT
przyjechali już z zestawem 13 piosenek, więc repertuar
kurczył się coraz bardziej i trudno powiedzieć dlaczego (może
poza faktem, że Voyage 34 jest dłuższy, ale bez przesady).
Dopiero
kiedy Jeżodrzewie wrócili do Niemiec, to „zaszaleli” dodając
na bis Radioactive Toy, kawałek który od 1999 r. wrócił tylko
podczas krótkiego
pobytu zespołu w Izraelu.
Na
razie był to jednorazowy wybryk, chociaż od tego momentu znowu
zaczynają pojawiać się dziury w informacjach (co jest zaskakujące,
w porównaniu do całkiem kompletnej kolekcji setlist z lat 90-tych).
Wiadomo, że 2-go
kwietnia w Lipsku swój debiut w 2001 r. zaliczyło
Stop Swimming. Wg. moich
notatek, Radioactive Toy powróciło 30-tego marca w Karlsruhe i
zastąpiło Signify w roli ostatniego bisu (więc set nadal był
wyjątkowo krótki). Następnego
dnia w Aschaffenburgu pojawił się oba utwory. Niestety repertuaru
wszystkich koncertów do końca trasy po Niemczech możemy się
jedynie domyślać. Następnym przystankiem była Polska, więc tutaj
jest znacznie lepiej. Trasę po kraju „najlepszych fanów na
świecie”, zespół rozpoczął koncertem w poznańskim CK Zamku.
Setlista wyglądała tak:
01. Even Less
02. Slave
Called Shiver
03. Shesmovedon
04. Up The Downstair
05.
Lightbulb Sun
06. Last Chance To Evacuate Planet Earth Before It
Is Recycled
07. Russia On Ice
08. Pure Narcotic
09.
Where We Would Be
10. Hatesong
11. Tinto Brass
12. Voyage 34 (Phase I)
13. Signify
14.
Radioactive Toy
Ponoć ten ostatni utwór nie widniał na
wydrukowanej setliście. Z tej mini trasy po Polsce słyszałem wiele
legend, między innymi o fankach Chrisa, które przynosiły na
koncerty bannery „we love Chris” i krzyczały jego imię przez
cały występ. Trzeba
przyznać, że Chris miał u nas iście królewskie pożegnanie (o
czym oczywiście nikt jeszcze wtedy nie wiedział). Kolejny
koncert odbył się 5-tego kwietnia w warszawskiej Proximie. Setlista
pozostała w większej części bez zmian, ale zadziało się w
bisach. Warszawiacy nie usłyszeli na zakończenie Radioactive Toy,
natomiast na pierwszy bis zespół podarował im pierwsze od kilku
wykonań z końcówki 2000 r. (które były pierwsze od 93 r.)
Fadeaway. Grubo. Z tego co wiem, Stefan zgodził się zagrać ten
utwór (w aranżacji na gitarę akustyczną i klawisze) na specjalną
prośbę organizatora Piotra Kosińskiego. Mój
znajomy zrobił wtedy z Wilsonem wywiad (a raczej robił za tłumacza). Zespół pozostał w Warszawie, ponieważ następnego dnia miał
wystąpić w studiu im. Agnieszki Osieckiej, czyli w Trójce. Piotr
Kaczkowski wspominał, że dużo trzeba było się nastarać i przez
wiele formalności przebrnąć, aby ten koncert mógł się odbyć.
Wydarzenie to przeszło do historii, a przez fanów PT na świecie
znane jest pod hasłem „Warszawa” - czyli
płyty z tym występem, która została wydana 3 lata później.
Setlista prezentowała się
w ten sposób:
01.Even Less
02. Slave Called
Shiver
03. Shesmovedon
04. Last Chance To Evacuate Planet
Earth Before It Is Recycled
05. Russia On Ice
06. Where We
Would Be
07. Hatesong
08. Stop Swimming
09. Tino
Brass
10. Voyage 34 (Phase I)
11. Signify
12.
Lightbulb Sun
Jak pewnie zauważyliście, tracklista
„Warszawy” jest trochę inna. Lightbulb Sun, które w
rzeczywistości było ostatnim bisem, zostało na płycie wciśnięte
między Last Chance, a Russia On Ice, bo tak bardziej Stefanowi
pasowało. Tinto Brass wyleciało
całkowicie, bo Wilsonowi zależało żeby upchnąć wszystko na
jednej płycie (i jednocześnie nie mieć problemów jak przy „Coma
Divine”, o których pisałem przy okazji Signify Tour). Utwór
udostępniono potem za darmo na stronie zespołu. Powycinano również
wszystko co Stefan mówił do publiczności z wyjątkiem introdukcji
do Stop Swimming (która przeszła do historii jako definicja tego
czym jest Steven Wilson ;)). Szkoda, bo było tam sporo śmieszków,
ale rozumiem, że Bosy walczył o cenne miejsce na kompakcie. Koncert
był oczywiście transmitowany na żywo, a przynajmniej jego lwia
cześć. Słuchacze mogli uczestniczyć w tym wydarzeniu mniej więcej
do końca Stop Swimming, albo Tinto Brass. Teoretycznie SW
sygnalizuje, że zeszli z anteny po Tinto, ale bootlegi mówią
czasami, coś innego. Mniejsza z tym. Pozostałe (a przynajmniej
kilka z nich) utwory były odtworzone potem w audycjach Piotra
Kosińskiego i Piotra Kaczkowskiego.
Na tamtym etapie, plany
wydania tego koncertu nie był jeszcze jasne, ale wrócę do tego.
Nagranie z transmisji zaczęło jednak szybko krążyć wśród
fanów, aż w końcu (w jakiś sposób) trafiło na półki sklepowe
w formie bootlegu! Był to jeden z głównych powodów, dla których
Wilson ostatecznie przydepnął pedał gazu i wypuścił to
oficjalnie.
Tak, czy inaczej wracamy do kwietnia 2001 r. Po
odegraniu setu w Trójce, zespół przyjechał do Łodzi. Nie byłem
na tym koncercie, nie znałem jeszcze wtedy Porków, natomiast wiem
czym był Klub Faraon, w którym owy występ się odbył. Faraon, to
była tancbuda, w której na co dzień obywały się dyskoteki,
techno-party, drumy i wszelkiego rodzaju dresiarskie imprezy.
Porcupine Tree pasowali tam
jak pięść do nosa, ale niestety nie za bardzo było gdzie ich
wtedy umieścić. Nie chce się już pakować w dyskusję z samym
sobą, dlaczego nie Teatr Muzyczny, skoro już wcześniej grywali w
Polsce w Filharmoniach. Widać takie były realia. Przy
okazji tego koncertu, odbyła się konferencja prasowa, która miała
miejsce w nieistniejącym
już sklepie muzycznym Lady
Peron na pl.
Wolności (to takie info dla ludzi z Łodzi i okolic, którzy
chcieliby łyknąć trochę historii miasta :D). Aha,
niestety nie wiadomo co zespół zagrał. Jedyny dowód, że
faktycznie byli w Łodzi, to info ze strony oraz parę zdjęć z
konferencji, które przesłała mi znajoma (ale
nie mogę ich opublikować).
Następnym i ostatnim
przystankiem na tej najdłuższej serii koncertów, jaką zespół
zagrał w Polsce (aż 5 po rząd!), był krakowski Kinoteatr UPC(8-mego kwietnia).
Setlista była niejako
mieszanką koncertów w Poznaniu i Warszawie, zatem publiczność
usłyszała zarówno super rzadkie Fadeaway (i było to ostatnie
wykonanie z Wilsonem na wokalu, jeśli
nie liczyć koncertu w Tel Avivie z 2003, który SW zagrał solo)
oraz Radioactive Toy(na
koniec).
Po
pobycie w Polsce, zespół miał prawie dwa tygodnie przerwy.
Następnie, Porcupine Tree zagrali dwa koncerty w klubie Rodon w
Atenach (20-go i 21-go kwietnia). Aż dziwne, że nie pokuszono się
wtedy o jakieś nagrania (a może pokuszono, ale nic o tym nie
wiadomo). Setlista pozostała niemal bez zmian. Jedyną zmianą z
nocy na noc była wymiana Pure Narcotic i Signify z pierwszego
koncertu, na Stop Swimming i Radioactive Toy podczas drugiego.
Niestety informacje tyczące
się kolejnych koncertów (między innymi część trasy po Włoszech)
są w strzępach i można się jedynie domyślać, że Porcupine Tree
nie szaleli wtedy z setlistą (Fadeaway w Polsce każe się jednak
wstrzymać z jakimikolwiek deklaracjami).
To
nie był jednak koniec koncertowania na rok 2000, ponieważ Porcupine
Tree mieli jeszcze w planach jeden bardzo egzotyczny wyjazd. Do
Izraela.
Obecnie jakakolwiek obecność Wilsona w tamtych
rejonach nikogo nie dziwi, zwłaszcza, że jeszcze parę lat temu
Stefan miał tam mieszkanie i otwarcie przyznawał, że Izrael to
jego drugi dom.
W 2000 r. zaproszenie stamtąd było niezłym
zaskoczeniem zarówno dla fanów jak i samego zespołu. Owe
zaproszenie wyszło od (niespodzianka) Aviva Geffena, izraelskiej
mega gwiazdy popu, który okazał się być fanem Porcupine Tree i
miał kaprys żeby taki koncert ufundować w swoim kraju
(gdzie, jak się okazało, miłośników Porcupine Tree było całkiem
sporo).
Mini
trasa po Izraelu przywidywała dwa regularne koncerty: w Tel Avivie
(14-tego listopada) oraz Haifie (17-tego listopada) z wciśniętym
między nie występem (15-tego listopada) w studiu telewizyjnym/kinie
Cinerama w Tel Avivie (budynek ten został zamknięty i zburzony w
ubiegłym roku). Na większych koncertach prezentowany był taki
zestaw:
01.
Even Less
02.
Slave Called Shiver 03.
Waiting (Phase I)
04. Up The Downstair
05.
Shesmovedon
06.
Pure Narcotic
07.
Last Chance To Evacuate Planet Earth Before It Is Recycled
08.
Hatesong
09. Tinto
Brass
10. Where
We Would Be
11. A Smart
Kid
12. Lightbulb
Sun
13. Feel
So Low
14. Russia
On Ice
15. Signify
16.
Voyage 34 (Phase I)
17.
Radioactive Toy
Jak
widać doszło do kilku zmian. Po pierwsze, duet Even Less/Slave
Called Shiver powrócił do otwierania koncertów. Po drugie, po raz
pierwszy od występów w 1999 r. pojawiło się Radioactive Toy. Po
trzecie, premierę miał kolejny utwór z „Lightbulb Sun” - Feel
So Low. Jak się okazało, był to ulubiony utwór Aviva Geffena i
prawdopodobnie wykonywano go na jego prośbę. Do tego na każdym z
trzech koncertów, Aviv pojawiał się jako gość i śpiewał z
zespołem Feel So Low (razem ze słynną zwrotką po hebrajsku) i Russia On Ice.
Występ, który odbył się w
Cineramie, był transmitowany na żywo, dzięki czemu pozostała
niezła jakościowo pamiątka w formie bootlegu audio nagranego z
radia. Nie wiem nic o rejestracji wideo.
16-tego listopada,
zespół miał wolny dzień. Raczej nie spędzili go w podróży, bo
z Tel Avivu do Haify jest niewiele ponad godzina drogi samochodem. Co
dokładnie Porcupine Tree robili zabawiani przez celebrytę Aviva,
tego nie wiadomo, ale z tamtego pobytu pochodzi jego słynna fotka z
Wilsonem w wannie i z szampanem, więc podejrzewam, że raczej
korzystali z izraelskiej gościnności na całego. Tak
też zakończył się dla zespołu rok 2000. Było
sporo stresu, ale też wiele mniej lub bardziej zaskakujących
sukcesów, które miały wkrótce zaowocować kolejnymi.
Wykorzystam
przerwę na przełomie 2000/2001 r. aby rzucić okiem, co działo się
w życiach członków poza Porcupine Tree. We wrześniu 2000 r.
Stefan poleciał do Szwecji, aby wyprodukować dla Opeth „Blackwater
Park”. Do dziś to chyba jego najsłynniejsza kolaboracja na polu
producenckim. Wilson zagrał tam również na gitarze i zaśpiewał w
chórkach (między innymi w „Bleak”). Oprócz tego poświęcił
też trochę czasu na kończenie
nowej płyty no-man „Returning Jesus”, która szykowana była z
myślą o 2001 r. Colin nagrywał z Ex-Wise Heads, Rysiek robił
przymiarki do solowej płyty.
W następnym tekście, rok 2001, jak się okazało bardzo istotny w karierze Jeżodrzewia.
„Lightbulb
Sun” wydano 22 maja i o ile nie było czasu aby zagrać właściwą
trasę, to
Porcupine Tree zdecydowali się zagrać kilka pojedynczych koncertów
w klubach i na festiwalach. Pierwszy z nich (który można uznać za
„release party” dla Żarówy) odbył się 31 maja w Londynie w
klubie The Scala (w którym to PT finiszowali „Stupid Dream Tour”
raptem pół roku wcześniej). Zagrano:
01.
Lightbulb Sun
02. 4 Chords That Made A Million
03. Even
Less
04. Slave Called Shiver
05. Sleep Of No Dreaming
06.
Up The Downstair
07. Where We Would Be
08. Last Chance To
Evacuate Planet Earth Before It Is Recycled
09. Russia On
Ice
10. Tinto Brass
11. Hatesong
12. Shesmovedon
13.
Stop Swimming
14. Pure Narcotic
15. A Smart Kid
16.
Voyage 34
17. Waiting
18. Signify
Zadebiutowały
cztery
utwory ze świeżo wydanego „Lightbulb Sun”
(tytułowy, Last Chance, Hatesong oraz Shesmovedon) do
tego obecne były 3 kawałki grane pod koniec 1999 roku (Four Chords,
Russia On Ice i Where We Would Be).Lwia
część setu opierała się o repertuar z poprzedniej trasy (czyli 6
utworów ze „Stupid Dream” + Voyage 34, Signify
i Up The Downstair). Jedynym
ciekawszym rodzynkiem okazał się Sleep Of No Dreaming, który
powrócił po (też nie kosmicznie wielkiej) dwuletniej przerwie. Stop
Swimming zaliczyło swoje jedyne wykonanie w 2000 r.
Steven Wilson zakupił sobie nowy efekt, dzięki któremu elektryczna
gitara brzmiała jak akustyczna. Dzięki temu nie musiał zmieniać
instrumentu w trakcie koncertów (do czego i tak wrócił na
następnej trasie).
Na tych kilku wczesnych koncertach, Where We Would Be i Shesmovedon były wykonywane odrobinę inaczej. Ten pierwszy dorobił się na samym końcu chóralnego zaśpiewu "you're young", które to nie było obecne podczas wykonań w 1999 r., ani na późniejszych koncertach na trasie. W Shesmovedon próbowano w miarę wiernie odtworzyć zakończenie z płyty ze spokojnym outrem (sama gitara) i Wilsonem śpiewającym "all gone away, she's moving on", ale to też się nie przyjęło i kilka występów później kończono już ten kawałek power chordem.
Następne
trzy
koncerty w: szkockim Glasgow (3 czerwca), angielskim Sheffield (4
czerwca) i włoskim Terni 17 czerwca) prezentowały podobną, acz
trochę skróconą setlistę.
01.
Lightbulb Sun
02. 4 Chords That Made A Million
03. Even
Less
04. Slave Called Shiver 05.
Russia On Ice
06.
Up The Downstair 07.
Pure Narcotic
08.
Last Chance To Evacuate Planet Earth Before It Is Recycled 09.
Sleep Of No Dreaming
10.
Tinto Brass
11. Hatesong
12. Shesmovedon
13. Where
We Would Be
14.
A Smart Kid
15.
Signify
16. Voyage 34
W
międzyczasie (12 czerwca) wydano w końcu opisywane wcześniej
„Recordings”. Wydawnictwo było numerowane i sprzedawano je na koncertach. Od tego momentu PT odkładali pod poduchę oszczędności na październikowe koncerty.
W
ramach letnich występów PT zagrali jeszcze w Londynie (2 lipca)
jako support Sonic Youth oraz w niemieckim Herzburgu (15 lipca), w
ramach festiwalu „Open Air”. 18 sierpnia, Stefan wpadł jeszcze
na chwilę do Niemiec, aby zagrać krótki „solowy” set
akustyczny. I to było tyle jeśli chodzi o rozgrzewkę przez
jesienną trasę z DT.
Europejska
trasa Dream Theater, na którą Porcupine Tree zostali zaproszeni
trwała niecałe trzy tygodnie, ale to były intensywne trzy tygodnie
grania, podróżowania i wszystkich stresów z tym związanych.
Zarówno Jeżodrzewie, jak i wiele innych zespołów, które jeździły
w trasę z DT, potwierdza, że członkowie zespołu, to bardzo mili
ludzie i doskonale się z nimi współpracuje.
Nie zmienia to
jednak faktu, że trasa tego kalibru to wyczerpujące
przedsięwzięcie, a Porcupine Tree nie byli jeszcze zahartowani w
takich warunkach. Może
Richard Barbieri miał trochę doświadczenia, ale w czasach kiedy
Japan grywało w Japonii dla dziesiątek tysięcy ludzi, był jednak
o te 20 lat młodszy. Tak
czy inaczej krótki set, który PT prezentowali przed występem
gwiazdy wieczoru na ich trasie Metropolis 2000, wyglądał tak:
01.
Even Less
02. Slave Called Shiver
03. Up The Downstair
04.
Shesmovedon
05. Tinto Brass
06. Hatesong
07.
Signify
Czasami
zespół skracał set o jeden utwór i wtedy grano wymiennie Hatesong
lub Shesmovedon.
Steven Wilson miał stracha przed tymi
koncertami. Kto zna muzykę Dream Theater ten zrozumie dlaczego
Porcupine Tree (których ostatnim wtedy wydawnictwem było „Lightbulb
Sun”, a najcięższym utworem Signify) wydawało się dziwnym
wyborem na support typowo technicznego, prog-metalowego zespołu. Ale
to było dla DT typowe i trzeba przyznać, że nieraz mieli nosa w
tym względzie. Nie inaczej było wtedy w 2000 r.
Udało się
zrealizować, to na czym Stefanowi zależało – zespół grał
przed olbrzymią (jak na nich) publicznością i odnosił sukcesy w
zdobywaniu ich przychylności.
Do dziś wiele osób wspomina,
że wtedy pierwszy raz zetknęło się z Porcupine Tree, i że grupa
Wilsona kompletnie przyćmiła gwiazdę wieczoru, nawet dla fanów
DT. 20.000 sprzedanych kopii „Recordings” zabezpieczyło zespół
finansowo (a do tego zebrało niezłe recenzje) tak więc po
powrocie, PT mogli już tylko świętować.
Europejski turnus
Metropolis 2000 zakończył się 21 października w Londynie. W
ramach tego objazdu, polscy fani mogli zobaczyć oba zespoły
dwukrotnie: w Bydgoszczy (9-tego października) oraz w Krakowie
(10-tego października).Wszystko
przebiegło zgodnie z planem, poza
jednym przystankiem.
Według rozpisek z różnych źródeł wynika, że Dream Theater
zagrali 18-tego października koncert w szkockim Glasgow, ale bez
Porcupine Tree. Za to następnego dnia (19-tego października), SW i
reszta zagrali sobie pełny koncert (bez DT, którzy
tego dnia mieli wolne)
w
Hop & Grape w Manchesterze (14 utworów, setlista podobna do tych
z czerwca). Następnie zespoły zgrupowały się i zagrały ostatnie
dwa wspólne wieczory w Norwich (20-tego) i Londynie (21-ego). Po
długich poszukiwaniach, w końcu udało mi się znaleźć informację
dlaczego Porcupine Tree tak po prostu przeskoczyli jeden koncert z
DT. Jak głosi dopisek na stronie wydarzenia na Last.fm - „Sadly
Porcupine Tree cancelled due to technical difficulties i.e. the stage
was too small!!!„. Jeżeli ktoś się zastanawia, jakim cudem scena
była za mała dla PT, a wystarczająca dla DT, to wyjaśniam, że na
scenie musiał być wystawiony sprzęt obu zespołów naraz.
Sprzątnięcie gratów Jeżodrzewia i następnie wystawianie
kolosalnego zestawu członków Dream Theater trwałoby pewnie dłużej
niż sam koncert. Ta sytuacja nie jest dla mnie wielkim zaskoczeniem,
The Garage to
lokal, w którym PT grywali koncerty sami więc zakładam, że to nie
było duże miejsce.
Tak, czy inaczej, trasa z DT,
chociaż mała, okazała się być większym sukcesem dla Porcupine
Tree niż dla samych Dream Theater. Podejrzewam, że był to to
jeden z elementów, który złożył się na to, że PT podpisali
niedługo później umowę z dużym wydawcą (ale o tym będzie
później).
W następnym wpisie przeczytacie gdzie jeszcze Jeżodrzewie grali w 2000 r.