piątek, 27 listopada 2015

no-man: 2012 tour - część 5



Setlista no-man na trasie w 2012 roku obfitowała w niespodzianki. Pojawiły się nowe (lub prawie nowe) kompozycje, te dawno nie grane, oraz te w ogóle nie grane. Niektóre z różnych powodów ewoluowały zarówno muzycznie jak i lirycznie. Przyjrzę się dokładniej temu jak piosenki z setu się prezentowały:

Together We're Stranger

Płyta Together We're Stranger jest przez wielu uważana za najlepsze dzieło no-man i gdybym musiał wybierać (a wszystkie płyty zespołu podobają mi się w niemal równym stopniu), to prawdopodobnie również wskazał bym na TWS (chociaż ulubioną zawsze pozostanie dla mnie Speak). Tytułowy utwór powstał na bazie znanego z pierwszej płyty Bass Communion utworu Drugged. Przez lata był wykonywany w różny sposób przy różnych okazjach. W 2006, Tim wystąpił jako gość na kilku koncertach zespołu nosound (zaśpiewał też w utworze Someone Starts to Fade Away z wydanej w tamtym czasie płyty Lightdark). Założyciel i lider nosound – Giancarlo Erra – jest wielkim fanem no-man, tak więc odegrano również kilka utworów tego zespołu. W tym TWS. Tamta wersja były ekstremalnie wierna wersji płytowej. Nie można tego powiedzieć o pierwszym wykonaniu jako no-man (tego samego roku, na pierwszym występie no-man od 1993), które było mocno improwizowane. Wersja jaką zaprezentowano na trasie w 2012 roku była wypadkową obu wymienionych. Wykorzystano luźną, ambientową naturę oryginału by wcielić improwizacje, ale nie były one przypadkowe i wynikające z tego, że Wilson niewiele pamiętał z oryginału (jak w 2006). Tym samym udało się osadzić swobodę wykonania na luźnym, ale zwartym szkielecie co dało nam pierwsze, porządnie przygotowane koncertowe Toghether We're Stranger.

Pod koniec utworu Tim wplótł fragment „look at the photographs” czyli nawiązanie do utworu Photographs in Black and White, który cytowany był również przy poprzednich wykonaniach TWS. Idealne otwarcie koncertu no-man? Chyba tak.


All The Blue Changes

Tim nieraz podkreślał, że umieszczenie utworu na płycie no-man, to dopiero początek jego istnienia. Zarówno liryczne jak i muzyczne ewolucje piosenek potwierdzają te słowa, a All The Blue Changes jest jednym z dobrych przykładów. Na trasie w 2008 r. słychać było jeszcze, że zespół nie do końca wiedział jak poradzić sobie z zaaranżowaniem tego kawałka na koncerty. Andy Booker przyznał w swoim pamiętniku na stronie Improvisone, że tamte wykonania były bardzo „luźne”. Kiedy przygotowywał się do koncertu no-man w 2011 roku, postanowił znacznie dokładniej odwzorować partię graną na talerzach. I jeżeli wersja z Love and Endings jest zdecydowanie kolejnym krokiem w ewolucji All The Blue Changes, to tę z trasy 2012 można już uznać za definitywną. Wypływała ona bezpośrednio z utworu Together We're Stranger (tak jak na albumie) powoli przeradzając się z kolarzu zapętlonej partii skrzypiec, w kawałek, który znamy z płyty. Wykonywany ze znacznie większą pewnością siebie utwór charakteryzował się tradycyjnym dla wersji koncertowej gitarowym klimaksem.


Pretty Genius

Pretty Genius nie różni się zbytnio od wersji znanej z Love and Endings. Słychać natomiast równicę w stosunku do wykonań z koncertów w 2008. Zwłaszcza w przypadku Andy Bookera, który był wtedy uwięziony w świecie elektronicznego zestawu perkusyjnego co przy niektórych utworach się sprawdziło, a innych mniej (w tym właśnie PG). Wersja z trasy 2012 jest też dosyć daleka od wersji z płyty, ale tamta aranżacja byłaby bardzo trudna w odtworzeniu (i raczej też nie o to chodziło).


                                                     



My Revenge On Seattle


Kolejny wersja żywcem wyjęta z Love and Endings, która sama w sobie jest kompletnym przeobrażeniem w stosunku do wersji studyjnej. Jako alternatywa działa doskonale i świetnie wpisuje się w ten konkretny skład muzyków. Jest to też kolejny przykład ewolucji, tym razem od strony lirycznej. Tim zmienił kilka linijek tekstu z "out of the sky, and left to die, believing the lie of protection" na "I fall from the sky, too tired to try, Alone, I watch your asnesion". Jak sam przyznał, oryginał wydał mu się po latach trochę zbyt abstrakcyjny.


                                                     


Carolina Skeletons


Niewiele się tutaj zmieniło w stosunku do wersji, którą znamy z trasy 2008 (czyli np. z dvd Mixtaped). Andy Booker miał co prawda akustyczny zestaw perkusji, ale nie było to aż tak odczuwalne jak w niektórych innych utworach. Cieszy to, że nie zrezygnowali z grania tej piosenki.


The Warm-Up Man Forever


Premierowy utwór, który wziął Krakowską publiczność z zaskoczenia. Teraz istnieje już jako kawałek na solowej płycie Tima, ale wtedy był utworem no-man i miał kompletnie inną aranżację. Z resztą był to utwór no-man znacznie wcześniej. Pierwszy raz wypłynął podczas sesji nagraniowych do Schoolyard Ghosts. Demo Tima bardzo różniło się od późniejszych wersji, zespół próbował różnych rzeczy z tą piosenką, ale nie dało się tego dopasować do reszty materiału i Warm-Up Man został odłożony na bok. Wersja grana na trasie w 2012 różni się znacznie od tego co możemy usłyszeć na Abandoned Dancehall Dream Tima. Zbliżona aranżacja została zarejestrowana i umieszczona jako bonus z dopiskiem Band Version (ale równie dobrze można ją nazwać no-man version).


Only Rain

Taka sama wersja jak ta z trasy 2008. W zasadzie możemy tu mówić o wycinku ponieważ pełnego Only Rain nigdy nie zagrano. Podobnie jak na poprzedniej trasie, skrzypcowo-wokalny segment utworu służył jako intro do następnego. W wywiadzie, którego mi udzielił, Steve Bingham opowiedział mi trochę o jego technice zapętlania partii skrzypiec. Wywiad opublikuję niedługo.


Time Travel In Texas

Tutaj w końcu jakieś zmiany. Przyznam, że sztywna wersja Time Travel In Texas z dvd Mixtaped nigdy nie była moją ulubioną. Głównym problemem była tu dla mnie elektroniczna perkusja, która brzmiała jakby Andy Booker grał na śmietniku. Wykonanie z „Love & Endings” wyszło znacznie lepiej, ale dopiero na trasie z 2012 (oraz na solowych koncertach Tima w latach późniejszych) utwór w pełni rozwinął skrzydła. Time Travel w wersji z płyty opiera się bardziej na hipnotycznym rytmie i abstrakcyjnych dźwiękach (nie mówiąc o baaardzo luźnej strukturze i zakończeniu w stylu urwanej taśmy), gdy tymczasem wersja na żywo to kontrolowany jazgot. Najświeższe wykonanie koncertowe no-man było zdecydowanie bardziej kontrolowane i lepiej zaaranżowane. Andy Booker (oprócz tego, że od 2011 r. robi w refrenie TTIT chórki) pokazał, że akustyczna perkusja robi różnicę, a jednocześnie robił użytek ze swojego SPD-Sa dorzucając interesujące przeszkadzajki w zwrotkach. W końcu można było odczuć, że utwór ma jakiś początek, środek i koniec. Kolejny przykład nieustającej ewolucji muzyki w koncertowym świecie no-man. Steve Bingham: Time Travel... zawsze jest doskonałą okazją by pobawić się dziwnymi dźwiękami.


Lighthouse

Aranżując w 2008 roku Lighthouse, Tim, Steven i reszta zrobili najwłaściwszą rzecz jaką wtedy mogli zrobić. Wrócili do wersji demo z 1994 roku. I o ile bardziej jazzowa wersja z Returning Jesus doskonale sprawdza się na płycie, to free-form Steve'a Jansena mógłby wzbudzić zbyt w dużo zamieszania na koncercie. Tim znowu zaczął eksperymentować i w 2011 r. przywrócił fragment wokalny z wersji demo (którego nie było na albumie) przy czym zmienił tekst na słynne już „The heartbreak notes and the laboured jokes, the trashy years and the random tears, the love and endings, the almost starts, love and endings, the tell-tale art”. Takie Lighthouse zaprezentowano na trasie w 2012 roku i zmiotło mnie ono z powierzchni ziemi.
Michael Bearpark: Lighthouse zawsze był gwoździem programu. Podstawy tego utworu są proste, ale złożoność leży w tym jak je ze sobą poukładać i kontrolować. To poważne wyzwanie aby odpowiednio operować dynamiką, od szeptu do krzyku i z powrotem.

Pete Morgan
: Lighthouse (...) potrafi sprawić kłopot, trzeba być bardzo skoncentrowanym w trakcie jego wykonywania.


Beaten By Love

Beaten By Love to smutny utwór ze smutną historią. Ponad 20 lat przeleżał w szafie (pierwsza wersja powstała pod koniec lat 80-tych) chociaż nie do końca. W międzyczasie, kiedy kawałek coraz mnie pasował do czegokolwiek co robili no-man, Tim próbował zrobić z niego użytek gdzie indziej. Razem z ……. znanego obecnie pod nazwą Faultine, zrobili trip-hopową wersję, która miała ukazać się na debiutanckim albumie Faultine (razem z Only Rain). Nic z tego jednak nie wyszło. Tim zabrał więc Beaten By Love do swojego największego wtedy (zaraz po no-man) zespołu – Samuel Smiles. O ile wersja studyjna nigdy nie powstała, to Samuel Smiles grali kawałek na koncertach i jedno z takich wykonań zostało wydane na płycie The Way We Used To Live Vol.2. Warto posłuchać ponieważ aranżacja Samuel Smiles jest z kompletnie innego kosmosu niż ta, którą znamy najlepiej. no-man przyjechali do nas z Beaten By Love w aranżacji zimno-falowej, którą przygotowano na koncert w 2011 roku. Muzycy pozwalali sobie na nieco więcej eksperymentów, ale Tim wspominał w swoim pamiętniku, że utwór zaczyna go trochę przytłaczać.
Ostatecznie, w identycznej wersji, Beaten By Love zostało zarejestrowane i umieszczone na solówce Bownessa Abandoned Dancehall Dream. Steven Wilson (wyjątkowo) dograł swoje partie więc praktycznie można uznać, że jest to wersja no-man.
   

                                                          

W kolejnym (i ostatnim) odcinku tekstu o trasie no-man z 2012 roku napiszę o pozostałych utworach, podsumuję trasę statystycznie oraz napiszę o dwóch (a nawet trzech) bootlegach, które stanowią pamiątkę po tym wydarzeniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz