Pokazywanie postów oznaczonych etykietą USA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą USA. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 25 lipca 2017

How Is Your Live Today?: Lightbulb Sun Tour 2000-2001, cz.5: Zakończenie trasy.



Po krótkiej przerwie, 11 maja zespół wystąpił u siebie w Londynie w Shepard’s Bush Empire. Na tę okazję zaplanowano nagranie całego koncertu i ewentualne wydanie go na płycie/płytach. Do rejestracji doszło, ale Londynu w całości, ani we fragmentach nigdy nie wydano. O całej tej historii pisałem w pierwszym wpisie tego bloga w 2013 r. i do niego tez odsyłam.

http://stevenwilsonlive.blogspot.com/2013/11/shepards-lost-empire.html

Setlistowo nie zadziało się wtedy nic nowego. Razem z PT wystąpiła wtedy Anathema. Był to ostatni na jakiś czas pełnoprawny koncert Porcupine Tree ponieważ niewiele ponad tydzień później, zespół dołączył na parę wieczorów do Marillion w ramach promocji ich nowej płyty Anoraknophobia.

Setlista w ramach support slotu wyglądała tak:

01. Even Less
02. Slave Called Shiver
03. Shesmovedon
04. Last Chance To Evacuate Planet Earth Before It Is Recycled
05. Stop Swimming
06. Hatesong
07. Up The Downstair


Repertuar podobny do tego z trasy Dream Theater, ale nieco mniej nastawiony na ciężkie granie (muzyka ówczesnego Marillion była zdecydowanie bardziej zbliżona do tego, co robili Jeżodrzewie).
W trakcie, PT wyrwali się na jeden „własny” koncert do holenderskiego Helmond gdzie na premierowe w tym roku wykonanie Feel So Low dołączył do nich Aviv Geffen. Następnego dnia (26-tego maja) zagrali jeszcze jeden raz przed Marillion w Amsterdamie (wideo z tego koncertu jest dosyć popularne), a potem udali się na kolejny mini-urlop.

                            
                                                  

Niecały miesiąc później, Porcupine Tree zajechali do USA na mini-trasę. Rozpoczęli w Betlehem gdzie odbywał się słynny festiwal NEARFest, na który zespół zaproszono. To było dosyć spore wydarzenie, a całość streamowano (chyba nawet na żywo), co obecnie jest normą, ale w 2001 r. było szczytem techniki. Setlista nie odbiegała zbytnio od tego, co zespół w tamtym czasie prezentował, natomiast sam koncert wypadł rewelacyjnie. Większość z Was na pewno go zna, bo to jeden z najbardziej popularnych wideo-bootlegów PT w ogóle. Warto zwrócić uwagę na mistrzowską reakcję Colina kiedy w trakcie Voyage 34 pęka mu pasek od basu (od 14 minuty na filmiku poniżej).

                                                   

25 czerwca, w dniu koncertu w Philadelphi, Porcupine Tree w składzie Steven i Chris, zagrali jeden ze swoich słynnych akustycznych mini-występów. Ten odbył się w sklepie Relapse Records, całe wydarzenie zostało uwiecznione w formie wideo, które jest dostępne na YouTubie.

                                                   

Steven miał ze sobą gitarę akustyczną, a Chris butelkę wody, której używał jako shakera. Duet wykonał:

01. Pure Narcotic
02. Feel So Low
03. A Smart Kid


Warto zwrócić uwagę na to, że to było jedyne wykonanie A Smart Kid w 2001 r.
Wilson i Maitland wybierali utwory w trakcie występu. Z publiczności padały różne propozycje (np. Stars Die, Fadeaway, Nine Cats nawet Voyage 34), ale SW skupił się na promowaniu nowego materiału.

Do końca trasy pozostało już niewiele, ale o trzech koncertach należy napisać więcej. Po pierwsze, koncert w Nowym Jorku (27 czerwca), który był ostatnim występem zespołu w USA na tej trasie. Występ był wyjątkowo długi (16 utworów), a z relacji wynika, że zespół palił (chociaż nie w trakcie koncertu). Powody były, ponieważ na sali tego wieczora znaleźli się wysoko postawieni ludzie z wytwórni płytowej Atlantic. Porcupine Tree musieli dać z siebie wszystko i ewidentnie dali, bo umowa została podpisane (o czym później). Na tę okazję wróciło nawet Waiting!
Kolejny koncert, o którym należ wspomnieć, to koncert w Zaandam, który odbył się 13 lipca 2001 r. Pisałem już o nim w moim TOP 5 najdziwniejszych koncertów PT (http://stevenwilsonlive.blogspot.com/2017/04/top-5-najbardziej-niezwykych-i.html). W skrócie – zespół zagrał standardową setlistę od tyłu. Wilson pożegnał się z publicznością na wejściu, po Radioactive Toy zeszli ze sceny, po czym wrócili i odegrali resztę od tyłu, kończąc na Even Less. Nieznane są powody, dla których PT tak zrobili, ale podejrzewam, że próbowali zwalczyć monotonię końca trasy oraz dobrze się bawić. Na tym koncercie wykonano rzadko grane Stop Swimming i Feel So Low.
Trzeci koncert, to zarazem ostatni koncert tej trasy, ostatni tamtego roku, ostatni z Chrisem Maitlandem i ostatni bez wsparcia grubej wytwórni. Sporo tego, prawda? Wydarzenie miało miejsce w Canterbury w ramach Canterbury Festival (18 sierpnia). Koncert bardzo ważny, wręcz wiekopomny, ale słuchając bootlegu czuć wielki luz ze strony zespołu. To był ostatni koncert długiej i męczącej trasy, kontrakt był już pewnie na tym etapie podpisany (lub bliski podpisania), było co świętować.
Na tym, wyrwanym trochę z kontekstu trasy występie, słyszymy Porcupine Tree zmęczone, ale szczęśliwe, grające na luzie ze świadomością, że ich ciężka praca dała wymarzone rezultaty.
Srogo tamtego dnia lało i Stefan rzucał nawet żartami nawiązując do średniowiecznego kawałka PT pt.: It Will Rain For a Million Years. Publiczność reagowała żywiołowo, a zespół odpowiadał fantastycznymi wykonaniami. Setlista wyglądała tak:

01. Tinto Brass
02. Shesmovedon
03. Even Less
04. Slave Called Shiver
05. Lightbulb Sun
06. Last Chance To Evacuate Planet Earth Before It Is Recycled
07. Stop Swimming
08. Hatesong
09. Up The Downstair
10. Radioactive Toy 

 
Myślę, że było to idealne zwieńczenie pewnego etapu działalności grupy.


Zaraz po wakacjach, na stronie zespołu pojawiła się taka informacja

Porcupine Tree's new record deal

There has been a lot of speculation and rumours about which label Porcupine Tree will be recording for in future. Things are not quite finalised yet, but there will be an official announcement of some very exciting news on this site very soon. The writing for the next album is almost finished and the band plan to enter the studio to start recording in January.


A jakiś czas później taka:

PORCUPINE TREE ON ATLANTIC RECORDS

Porcupine Tree are pleased to announce that they have signed a worldwide recording agreement with Lava/Atlantic Records. Recording of their seventh studio record and first for the new label will start early in the new year. The band would like to take the opportunity to thank all their fans all over the world for helping this to happen. The enthusiasm and magnitude of support for the band was a big factor in helping to secure the band major backing for it's unique approach to making music.


Jak można zauważyć, Stefan miał już utwory napisane jeszcze w 2001 r., a przynajmniej tak wtedy utrzymywano. Krótko po podpisaniu kontraktu, z zespołem pożegnał się Chris Maitland. Wiele się mówiło o okolicznościach tego wydarzenia i nie chcę zaogniać plotek, bo minęło już 16 lat i nie ma co tego rozgrzebywać. Napiszę tylko, że powtarzana wtedy przez SW historia o tym, że Chris odszedł z uwagi na ciężar odpowiedzialności związanej z dużą wytwórnią, to nie jest cała prawda. Jak sam Chris kiedy powiedział w wywiadzie „tak naprawdę, to nie odszedłem” i chyba tyle wystarczy. Wielka to szkoda, bo Chrisa fanem jestem olbrzymim i bardzo mi brakuje jego wysmakowanej gry w PT.

W międzyczasie, wydano jeszcze kompilacje „Stars Die”, kilka starszych albumów wznowiono oraz ponownie przesunięto premierę live albumu (zasłaniając się nowo podpisaną umową).

Tak więc rok 2001 zakończył się dla Porcupine Tree w bardzo mieszany sposób. Trasa się udała i podpisano lukratywny kontrakt z duża wytwórnią, ale zespół stracił perkusistę i to na chwilę przed wejściem do studia w celu nagrania albumu, na który ledwo co podpisali umowę (i zapewne pobrali zaliczkę).

Na trasie Lightbulb Sun, między 31 maja 2000 r., a 18 sierpnia 2001 r., zagrano 22 utwory:

1 utwór z „On The Sunday Of Life”
2 utwory z „Up The Downstair”
3 utwory z „Signify”
7 utworów ze „Stupid Dream”
8 utworów z „Lightbulb Sun”
1 utwór niealbumowy (Voyage 34 (Phase I))


Jak zatem można podsumować lata 2000-2001 w historii PT? Działo się dużo, zarówno na polu wydawniczym, jak i koncertowym. Zespół powoli, ale konsekwentnie piął się po drabinie kariery, czego ukoronowaniem był koncert w Nowym Jorku, który zaowocował podpisaniem przełomowej dla Jeżodrzewia umowy. Jak to się mawia, nic już po tym nie mogło być jak wcześniej i nie było.
W następnym tekście trasowym, przyjrzymy się In Absentia Tour, na której zespół musiał odnaleźć się w nowych realiach, z nowym składem (studyjnym i scenicznym) i nową muzyczną ekspresją. Zanim jednak do tego przejdziemy, czeka Was ostatnia część serii o Lightbulb Sun Tour, czyli część o bootlegach!

wtorek, 4 kwietnia 2017

Gigs from Another Star: Stupid Dream Tour 1999, cz. 2: Europa i USA.


                                                


Jako, że nie było na co czekać, Porcupine Tree rozpoczęli trasę zaraz po wydaniu płyty. Turnus wystartował w prawdopodobnie najbardziej zaskakującym miejscu z możliwych… we Włoszech :> Zespół zagrał wtedy dwa koncerty w Rzymie (24-tego i 25-tego marca 1999 r.) i muszę przyznać, że te występy do dziś są dla mnie małą zagadką, ale o tym za chwilę.
Pierwszy koncert na trasie miał taką setlistę:

01. Even Less
02. Piano Lessons
03. Waiting (Phase One)
04. Up The Downstair
05. Don‘t Hate Me
06. Signify
07. Pure Narcotic
08. A Smart Kid
09. Voyage 34 (Phase I)
10. Slave Called Shiver
11. Tinto Brass
12. The Sky Moves Sideways (Phase One)


13. Dislocated Day
14. Radioactive Toy


Widać, że PT rzeczywiście odcinają się od przeszłości. Z 14 zagranych kawałków, dokładnie połowa pochodzi z nowej płyty (wszystkie oprócz Even Less zagrane po raz pierwszy na żywo), po dwa utwory z Signify i The Sky Moves Sideways oraz po jednym z wcześniejszych wydawnictw.
Mimo, że nie mam bootlegu z tego koncertu, to wnioskuję, że Even Less zagrane zostało w wersji albumowej z przejściem do Piano Lessons, tak jak na praktycznie całej trasie. Dlaczego o tym wspominam? Zaraz wyjaśnię, ale najpierw chcę zaprezentować setlistę z drugiej nocy w Rzymie:

01. Tinto Brass
02. Piano Lessons
03. Waiting (Phase One)
04. Up The Downstair
05. Baby Dream In A Cellophane
06. A Smart Kid
07. Even Less
08. Slave Called Shiver
09. The Sky Moves Sideways
10. Stop Swimming
11. Voyage 34 (Phase I)

12. Dislocated Day
13. Radioactive Toy


Po pierwsze, setlista została trochę przetasowana, wypadły Signify, Don’t Hate Me i Pure Narcotic, a na ich miejsce weszły Baby Dream In A Cellophane i Stop Swimming (oba premierowo). Tylko pozornie zestaw jest uboższy i tutaj dochodzimy do sedna sprawy ponieważ, po drugie, na tym koncercie zagrano pełną wersję Even Less oraz (co jeszcze bardziej zagadkowe) pełną wersję Radioactive Toy (razem z improwizacją w środku). Ten zabieg wydaje się szokujący zwłaszcza w kontekście „Stupid Dream Tour” - najnudniejszej trasy PT pod względem zmian w setliście.
Co dziwniejsze, więcej się to nie powtórzyło. Wprawdzie taka setlista (z Tinto Brass na początku) pojawiała się co jakiś czas w trakcie pierwszego europejskiego odnóża, ale zarówno Even Less, jak i Radioactive Toy były grane w swoich krótkich wersjach. Z takim setem posiadam tylko bootleg z Southampton (24 kwietnia), ale raczej nie wydaje mi się żeby PT powtórzyli drugi Rzym gdziekolwiek indziej. Przez jakiś czas myślałem, że to jakiś fake. Radioactive Toy nie było grane w długiej wersji już od ostatnich koncertów 1997 r. To było po prostu do nich niepodobne. Ja wiem, że to Włochy (lol), ale po prostu było to bardzo dziwne. Dwa lata temu wpadł mi jednak w ręce wywiad audio przeprowadzony z Porcupine Tree (w składzie Chris, Colin i Richard) między tymi rzymskimi koncertami. Rozmowa schodzi w pewnym momencie na długą wersję Even Less, Włoch przeprowadzający wywiad pyta, czy zagrają dziś taką wersję, na co reszta odpowiada, że jak najbardziej. I tak się stało. Jeden raz.
Włoskie Radio Rock, które od wielu lat dzielnie promowało zespół w kraju, ponownie zaprosiło Porcupine Tree na małą akustyczną sesję (jak w 1995 roku), podczas której zagrano Pure Narcotic oraz udzielono krótkiego wywiadu.
 

                                                 

Kolejne koncerty odbyły się (podobnie jak w 1996 r.) w Grecji. Zespół zagrał trzy razy, dwukrotnie w Atenach w klubie Rodon oraz w Thessaloniki w Mylosie. Niestety nie znam setlisty z pierwszej ateńskiej nocy, ale kolejnej (setlista z Even Less na początku) zagrano już Nine Cats. Tym samym można powiedzieć, że od koncertu w Atenach zespół zaczął grać Nine Cats, nie ma tylko pewności, od którego. Wbrew pozorom nie był to utwór grany regularnie.
Tydzień po powrocie z Grecji, Porcupine Tree rozpoczęli serię koncertów w Wielkiej Brytanii. Warto zwrócić uwagę na to, że podczas „domowych” występów Jeżodrzewie było supportowane przez Tima Bownessa (z no-man) i jego zespół Samuel Smiles. Setlista PT nie przechodziła w tym czasie żadnych rewolucji z wyjątkiem ostatniego koncertu w UK, który odbył się 24-tego kwietnia w Southampton. To tutaj Stefan po raz pierwszy wykonał akustyczną wersję Stranger By The Minute (pierwszy z czterech w tej aranżacji i ostatnich w ogóle do 2010 r.). Z tego co można usłyszeć w trakcie zapowiedzi, prawdopodobnie była to złożona wcześniej prośba fanów, którą SW postanowił spełnić. Do tego Stefan skarży się, że ktoś mu noc wcześniej ukradł kartkę z tekstem do Nine Cats, na co ktoś z publiczności odzywa się, że to on. To był generalnie bardzo udany koncert, a nagrane wtedy Tinto Brass wylądowało na singlu Pure Narcotic.

                                                   

Przełom kwietnia i maja, Porcupine Tree spędzili grając dwa koncerty w Belgii, po czym po tygodniu przerwy ruszyli w odwiedziny do europejskich krajów, które (obok Włoch) były najbardziej im przychylne. 7-mego i 8-mego maja Jeżodrzewie zagrali w holenderskich Utrechcie i Den Bosch, a po przystanku w domu (10-tego maja w Londynie) przyjechali do Polski na 4 (!!) koncerty.
Między 12-tym, a 15-tym maja, zespół zagrał odpowiednio w: Warszawie (Klub Stodoła), Krakowie (Kinoteatr Związkowiec), Lublinie (Centrum Kultury) i Bydgoszczy (Filharmonia Pomorska).

                                                  

Zmiany w setlistach były raczej skromne, chociaż podobno w Lublinie, zamiast Nine Cats Stefan zagrał Stars Die. Nie posiadam dowodów (np. w postaci bootlegu), że to faktycznie miało miejsce, ale z drugiej strony nie takie rzeczy już się na tej trasie działy. W Krakowie odśpiewano Chrisowi sto lat na urodziny. Po solidnej dawce dobrej energii jaką Porcupine Tree otrzymali od Polaków, przyszedł czas na mityczne USA.
Zespół zagrał jeszcze 23-go maja w kanadyjskim Quebecku, a już następnego dnia w Burlington rozpoczęli amerykańskie odnóże „Stupid Dream Tour”. O setliście nie ma co za bardzo pisać, bo niewiele się działo. Zespół grał raczej bezpiecznie i amerykanie nie mieli okazji usłyszeć np. Stop Swimming, które grane było baaardzo rzadko (w Polsce tylko w Bydgoszczy).

                                                  

                                                 

Co innego było w tym objeździe ciekawe. Model promocji w USA był trochę inny niż w Europie i z tego względu Porcupine Tree zagrali kilka akustycznych koncertów w sklepach muzycznych. Zazwyczaj wyglądały one tak, że Stefan siadał sobie z akustykiem, obok był Chris dośpiewujący chórki (lub nadający rytm butelką wody) i grali taki zestaw:

01. Pure Narcotic
02. A Smart Kid
03. Baby Dream In A Cellophane
04. Waiting (Phase One)
05. Nine Cats


Te występy były na tyle popularne, że 4-tego czerwca w Chicago, zagrano aż dwa, a do tego trzeci (już pełny) koncert wieczorem. W Los Angeles Stefanowi pękła struna (już wtedy mu pękały ;)) i zabawa skończyła się po 3 kawałkach.

Jeżeli chodzi o regularne koncerty, to warto wspomnieć o występie na festiwalu Progfest w San Francisco. Z różnych powodów, zespół wszedł na scenę ze sporym opóźnieniem i z tego względu Stefan zadedykował publiczności Waiting. Nagranie wideo z tego wieczoru możecie obejrzeć tutaj:

https://www.youtube.com/playlist?list=PLD9CC67E18AB60AED

Trasa po USA, mimo że krótka, okazała się być sukcesem dla zespołu. Po powrocie, Porcupine Tree zagrali jeszcze trzy koncerty: w Paryżu (12 czerwca) oraz na dwóch festiwalach we Włoszech, w Vigevano (11 lipca) (z którego pochodzi świetny bootleg) oraz Rzymie (23 lipca).
W taki też sposób zakończyła się pierwsza cześć Stupid Dream Tour, która przeszła do historii jako najnudniejsza trasa Porcupine Tree pod względem zmian w setliście. Jednocześnie te kilka drobnych alteracji, które zaszły można zaliczyć do bardzo ciekawych (Stranger By The Minute, długie wersje Radioactive Toy i Even Less). To jednak nie koniec. Na jesień zaplanowane były kolejne koncerty i nie obyło się bez niespodzianek. O tym już w kolejnym odcinku!

poniedziałek, 28 listopada 2016

An Evening With Steven Wilson: Grace for Drowning Tour 2011 - 2012, cz.5: Bootlegi.


Jak na względnie krótką trasę, to wybór bootlegów jest dosyć przyzwoity. Pierwsze dwa koncerty (Poznań 20.10.2011 r. i Kraków 21.10.2011 r.) nagrywałem sam i jak dotąd nie słyszałem żadnych innych rejestracji tych występów. Jakość tych bootlegów jest średnia, sprzęt był nowy, a ja cały czas eksperymentowałem z ustawieniami i wyszło jak wyszło. Inna sprawa, że miałem swoje 5 minut fejmu kiedy udostępniłem te nagrania na Demonoid, w końcu to były pierwsze solowe występy Stefana w ogóle i sporo osób czekało na te bootlegi jak dzieci na Wigilię. Jako, że nie ma żadnych substytutów, to nieskromnie polecam moje nagrania jako jedyną pamiątkę scenicznego debiutu Stefana solo na małej i dużej scenie. Jeżeli ktoś posiada alternatywne bootlegi, to proszę o kontakt.

        

Niemcy nie dali ciała. Z czterech koncertów jakie SW zagrał u nich w 2011 r, posiadam trzy bootlegi z dwóch koncertów (Monachium 23.10.2011 r. i Hamburg 28.11.2011 r., z czego Monachium nagrały dwie osoby). Każde z tych nagrań ma swoje wady i zalety, ale generalnie są miłe dla ucha.

                                              

Równie dobra jest rejestracja z koncertu w Londynie (31.10.2011 r.). Jest to ostatni koncert zagrany w oryginalnym składzie solo bandu (z Azizem Ibrahimem) więc warto go mieć.
Następne dwa bootlegi również są swego rodzaju rarytasami, bo to jedyne nagrania z Amerykańsko/Kanadyjskiej części trasy jakie posiadam (i być może jedyne dostępne w szerszym obiegu). W skrócie, to jedyne bootlegi, na których możemy usłyszeć Johna Wesleya. Każdy gitarzysta, który był członkiem zespołu Stefana miał trochę inne podejście do tych samych utworów i fajnie jest porównać, to jak te kawałki się ze względu na to zmieniały. Wes, tak jak pisałem już wcześniej, doskonale dawał radę. Do słuchania mamy Boston (13.11.2011 r.) i Montreal (15.11.2011 r.). Oba bootlegi są bardzo przyzwoitej jakości. Wiem, że te opisy wyglądają tak samo, ale taka była ta trasa. Na tym etapie zmian w setliście nie było, zachowanie Wilsona było praktycznie identyczne każdego wieczora, a jakość bootlegów wyjątkowo równa.

                                              

Rok 2012 przynosi pewne zmiany. Po pierwsze, mamy tu pierwszą transmisję radiową z koncertu SW. I to nie jakieś fragmenty, ale całość (ok, brakuje akustycznych kawałków PT). Radiowym rodzynkiem jest występ z Santiago (18.04.2012 r.). Niestety mimo że była to profesjonalna transmisja, to samo nagranie brzmi trochę mniej pro. Jest przesterowane, momentami ostro trzeszczy, przypomina trochę tego typu nagrania z lat 90tych. Nie ma jednak co marudzić, bo to jedyny broadcast z całej trasy i do czasu wydania dvd „Get All You Deserve”, to było jedyne pełne profesjonalne nagranie z solo koncertów, nie wspominając o obecności nowego kawałka (Luminol). Pozostały jeszcze dwa bootlegi, Tilburg (2.05.2012 r.) oraz drugi Londyn (15.05.2012 r.).
Zwłaszcza ten drugi wart jest uwagi, bo zawiera wykonanie utworu „Insurgentes”. Niektóre kawałki trochę się pozmieniały, nie tylko ze względu na kolejną zmianę na miejscu gitarzysty (Niko Tsonev), ale też ze względu na zdecydowanie śmielsze działania zespołu. Np. panowie zorientowali się, że solo Beggsa w „No Part Of Me” jest trudne do odtworzenia na żywo tak żeby ktokolwiek coś z tego usłyszał. Adam Holzman dołożył więc w tym miejscu solo na moogu. Pojawiło się jeszcze kilka naprawdę drobnych zmian, ale był one ograniczone ze względu na to, że każdy utwór był idealnie dopasowany do projekcji (co zawsze uważałem za koszmarnie ograniczające).

                                                          

I to tyle. Na jesieni 2012 r. otrzymaliśmy z tej trasy oficjalne dvd. Zawsze uważałem, że Stevena Wilsona lepiej się słucha niż ogląda (może z wyjątkiem „Anesthetize”, które jest doskonałe pod każdym względem). Niestety, najbardziej odczułem to oglądając „Get All You Deserve”. O ile muzyka jest świetna, to oglądanie Stefana machającego rękami jak pajac i czarującego dłońmi jak Harry Potter, nie stanowi dla mnie źródła przyjemności, raczej zażenowania. Z Wilsona zrobił się taki Piotr Rogucki angielskiego prog-rocka, niektórym to się pewnie podoba, ale ja wolałem kiedy miał łapy przyklejone do gitary i nie mógł sobie folgować. Szczytem było czołganie się po ziemi w trakcie „Index” w 2013 r., ale do tego dojdziemy przy okazji TEJ trasy (niecierpliwym polecam wideo Index z Lorelay z 2013 r.).

Tak czy inaczej, po przeczytaniu serii tekstów o „Grace For Drowning Tour” (An Evening With Steven Wilson), powinniście wiedzieć już całkiem sporo o tym jak to wyglądało i jakie pamiątki z tego zostały.

To była ciekawa trasa. Najkrótsza w Stefana solowej karierze, ale w tym czasie zdążył dwukrotnie zmienić gitarzystę, dorzucić Amerykę południową i niespodziewany drugi europejski leg.
Zagrał niewiele ponad 40 koncertów (obecnie kończy trasę, która zawiera ponad 150 dat), ale to fantastyczne koncerty. Jeżeli chodzi o solowe wyczyny Wilsona, to czeka nas teraz trasa Raven, ale to już w przyszłym roku. Na ten rok zaplanowałem jeszcze kilka tekstów, ale na razie chichosza.